Jarosław Niezgoda - gotowy na Legię. Mistrz Polski nie popełni tego samego błędu co z Lewandowskim

PAP / Marcin Bielecki
PAP / Marcin Bielecki

Jedni porównują go do Wojciecha Kowalczyka, a inni idą dalej i widzą w nim nowego Roberta Lewandowskiego. Jarosław Niezgoda jest odkryciem tego sezonu Lotto Ekstraklasy, a Legia Warszawa nie popełni z nim tego samego błędu co dwukrotnie z "Lewym".

Tak udanego debiutu polskiego napastnika w ekstraklasie, jaki jest udziałem wypożyczonego z Legii Warszawa do Ruchu Chorzów Jarosława Niezgody, nie było od 12 lat, a dokładniej od czasu Grzegorza Piechny. Nawet Robert Lewandowski na tym etapie kariery, w którym teraz znajduje się Niezgoda, nie był tak skuteczny jak 22-letni snajper Niebieskich. Po pierwszych 18 występach w ekstraklasie "Lewy" miał na koncie dziewięć goli, a licznik Niezgody wskazuje już 10 trafień. A warto pamiętać o tym, że Lewandowski grał w walczącym o mistrzostwo Polski Lechu Poznań, podczas gdy Ruch broni się przed spadkiem.

Nowy "Lewy"?

Wspomniany Piechna przeleciał przez ekstraklasę jak meteor. Gdy zadebiutował w lidze, miał już 29 lat, a koronę króla strzelców szybko "spieniężył", wyjeżdżając na kontrakt życia do Torpedo Moskwa. Niezgoda tymczasem jest na początku kariery, a eksperci wróżą mu świetlaną przyszłość. - Pracując nad sobą, może zrobić w piłce coś więcej, niż tylko strzelić kilkadziesiąt goli w ekstraklasie - mówi Dariusz Dziekanowski. Jedni ze względu na szybkość i bezkompromisowość porównują go do Wojciecha Kowalczyka, a inni - jak Tomasz Hajto - idą jeszcze dalej i widzą w nim nowego Roberta Lewandowskiego.

Niezgoda uchodził za utalentowanego snajpera jeszcze przed przenosinami do Ruchu, a na renomę i transfer do Legii zapracował w barwach Wisły Puławy. Nim w styczniu 2016 roku kupiła go Legia, strzelił dla tego klubu 24 gole w 66 spotkaniach. Z Puław chciały go wyciągnąć też m.in. Cracovia i Jagiellonia, ale gdy parol na niego zagięła Legia, inny kierunek nie wchodził już w grę. Sam Niezgoda nie miał obaw przed przenosinami do Warszawy.

- To była decyzja Jarka. Było kilka innych propozycji, ale on był świadomy, jakie są plusy i minusy pójścia do konkretnych zespołów. Wybrał najtrudniejszą opcję, ale Jarek ma bardzo duży potencjał, nie ma w nim żadnego strachu. Ja powiedziałem mu tylko: Legia to głowa, tam musi być wszystko poukładane, trzeba udźwignąć presję. On był pewien, że sobie poradzi - przyznał tuż po transferze na łamach "Gazety Wyborczej" reprezentujący Niezgodę Marek Citko.

ZOBACZ WIDEO Piękne trafienie Griezmanna! Zobacz skrót meczu Atletico - Sevilla [ZDJĘCIA ELEVEN]

Przy Łazienkowskiej 3 zdawali sobie sprawę, że wyłowili z II ligi prawdziwą perłę. - To inteligentnie grający piłkarz, charakteryzujący się niezłą szybkością. To taki zawodnik, który strzeli gola i lewą nogą, i prawą, i głową. Należy zwrócić uwagę na fakt, że niemal w pojedynkę sam zdobył mnóstwo punktów dla Wisły. To mnie bardzo urzekło. Jak na swój wiek prezentował się bardzo dojrzale. To nie jest dwudziestolatek, który tak naprawdę wciąż jest juniorem, tylko dwudziestolatek, po którym widać, że jest dojrzałym piłkarzem - tak Niezgodę charakteryzował dyrektor sportowy Legii, Michał Żewłakow.

Prezes Bogusław Leśnodorski nazwał do odkryciem okresu przygotowawczego przed rundą wiosenną, choć sam Niezgoda nie był zadowolony z tego, co pokazał. Młodemu napastnikowi dały się we znaki treningi pod okiem Stanisława Czerczesowa. - To był niesamowity przeskok. Przychodzisz z drugiej ligi, jedziesz na obóz z Legią i po prostu czasami nie wiesz nawet, jak się nazywasz. Naprawdę było bardzo ciężko, bo trener Czerczesow nas nie oszczędzał. Po obozie dochodziłem do siebie przez kilka tygodni - przyznał w ostatniej rozmowie z "Piłką Nożną".

Wiosną Czerczesow ani razu nie skorzystał z jego usług. Trudno jednak dziwić się Rosjaninowi, że stawiał na Nemanję Nikolica i Aleksandara Prijovicia, których bramki dały Legii dublet. Niezgoda tymczasem wiosną grał tylko w III-ligowych rezerwach, ale w drugiej drużynie potwierdził, że "wie, gdzie stoi bramka" - dla Legii II strzelił 10 goli w 10 występach. W Lotto Ekstraklasie zadebiutował dopiero w 6. kolejce bieżącej kampanii, gdy w meczu z Arką Gdynia Besnik Hasi dał mu rozegrać 74 minuty, ale ostatniego dnia sierpnia napastnik został wypożyczony do Ruchu, ponieważ po awansie do Ligi Mistrzów przy Łazienkowskiej 3 zostali Nikolić i Prijović, a dodatkowo sprowadzono Miroslava Radovicia. W takim towarzystwie Niezgoda nie miałby szans na regularną grę.

Snajper, a nie bombardier

Przy Cichej 6 jego rozwój nabrał rozpędu. W 17 ligowych występach dla Ruchu strzelił już aż 10 goli, a jego dorobek uzupełniają trzy asysty, co sprawia, że ma udział przy golu Niebieskich co 98 rozegranych minut. Co ważne, Niezgoda zdobywa bramki regularnie, a nie wyskokami - dziesięć trafień zaliczył w dziesięciu różnych meczach. Ma na rozkładzie Zagłębie Lubin, Piasta Gliwice, Koronę Kielce, Pogoń Szczecin, Górnika Łęczna, Wisłę Płock, Wisłę Kraków, Legię Warszawa i Lechię Gdańsk.

Warto też podkreślić, że Niezgoda to strzelec wyborowy, który oszczędza amunicję, a nie typ napastnika, który bombarduje bramkę rywala. W 18 występach oddał 34 strzały i zdobył 10 bramek - na strzelenie gola potrzebuje mniej niż cztery uderzenia. Dla porównania Marcin Robak potrzebuje 4,46 uderzenia, by zdobyć bramkę, a Fiodor Cernych strzela gola po co piątym uderzeniu.

Do tego Niezgoda jest bardzo szybki, co w połączeniu z tym, że dobrze gra na linii spalonego, tworzy mieszankę wybuchową. 22-latek świetnie potrafi zabrać się z piłką i zachować zimną krew, nawet z obrońcą na plecach. Przytomnie reaguje też, gdy piłka niespodziewanie trafi pod jego nogi - wtedy potrafi jednym dotknięciem ułożyć ją sobie pod strzał. W takich okolicznościach zdobywał bramki w meczach z Pogonią Szczecin, Górnikiem Łęczna, Wisłą Płock i Wisłą Kraków.

Czym młody napastnik urzekł ekspertów? - Ma w sobie coś z Nikolicia. Ma duży ciąg na bramkę i dużą smykałkę do wychodzenia na pozycję. Bardzo dobrze gra na linii spalonego, a przy tym zawsze stara się być odwróconym twarzą w stronę bramki, by w możliwie najkrótszym czasie znaleźć się w dobrej sytuacji - komentuje Dariusz Dziekanowski.

- Zimna krew - to jego główny atut - wskazuje doświadczony Łukasz Surma z Ruchu i dodaje: - Jarek zachowuje duży spokój, ma chłodną głową i z reguły podejmuje właściwe decyzje pod bramką, a nie jest to powszechne u młodych napastników. Ma wiele dobrych cech, ale to wyróżnia go najmocniej.
[nextpage]Maciej Murawski zwraca uwagę jeszcze na coś innego: - Dla mnie jego największym atutem jest szybkość - szybkość z piłką. Jest wielu zawodników szybkich, którzy tracą prędkość, gdy biegną z piłką, a Niezgoda jest tak samo szybki z piłką. Kiedy się rozpędzi, to mało kto może go dogonić. Faktycznie, dobrze gra na linii spalonego, ma dobry instynkt, ale ma też wady, bo zdarza mu się zniknąć. Nad tym musi najwięcej pracować, żeby cały czas być pod grą.

Przypomniał się Warszawie

Gdy w styczniu z Legią pożegnali się Nikolić i Prijović, przy Łazienkowskiej 3 zrobiło się miejsce dla Niezgody, który sprawdził się w Ruchu. Mistrz Polski mógł skrócić jego wypożyczenie, ale w Warszawie zaufano Danielowi Chimie Chukwu i Tomasowi Necidowi, którzy na razie mocno rozczarowują. Warszawianie nie żałują jednak, że w przerwie zimowej nie ściągnęli Niezgody z Chorzowa.

- Nie wiem czy w tym momencie Jarek byłby wzmocnieniem, a racjonalne było to, by został w Chorzowie do końca rozgrywek. W Ruchu będzie mógł grać w ważnych meczach o utrzymanie. Mamy też zaufanie do trenera Fornalika. Jarek może regularnie grać w klubie ekstraklasy i się rozwijać, a jego powrót po sezonie wydaje się więcej, niż przesądzony - stwierdził Żewłakow, goszcząc pod koniec lutego w programie "Cafe Futbol".

19 lutego wypożyczony z Legii napastnik przypomniał się warszawskiej publiczności, stawiając pieczęć na zwycięstwie Ruchu przy Łazienkowskiej 3. Po pierwszych treningach w Legii był oszołomiony, a wywiadów udzielał mocno speszony. Dziś w rozmowach z prasą czuje się jak doświadczony ligowiec, a gdy pogrążył Wojskowych na ich terenie, z dużą pewnością siebie stwierdził, że nie czuje się gorszy od ściągniętego przez Legię Necida.

Regularne postępy przyszłego podopiecznego cieszą trenera Jacka Magierę: - Staramy się oglądać wszystkie jego mecze - jeśli nie na żywo, to przynajmniej wycinki jego kontaktów z piłką z telewizji. To piłkarz, który cały czas się rozwija, z czego się cieszymy. Mamy nadzieję, że gdy wróci do Legii, to będzie prawdziwym ekstraklasowym zawodnikiem.

Teraz Legia

Niezgoda pracuje w Chorzowie na... szansę w Legii. - Chcę wrócić do Warszawy, aby pokazać, że dobra forma w Chorzowie nie wzięła się z przypadku i stać mnie na grę w Legii. Na wcześniejszych zgrupowaniach warszawskiej drużyny nie byłem w dobrej dyspozycji - stwierdził na łamach "Piłki Nożnej".

22-latek od miesięcy pokazuje, że może być czołowym napastnikiem ligi, ale czy jest gotowy na grę w zespole mistrza Polski? - Uważam, że w tej sytuacji, która w Legii jest teraz, mógłby grać w pierwszym składzie i być poważną opcją dla trenera. Ma predyspozycje do tego, by być pierwszą "dziewiątka" w Legii - mówi Dziekanowski.

Szatnia Legii jest specyficzna i nie przyjmuje każdego zawodnika, ale Surma uważa, że po powrocie na Łazienkowską 3 ułatwieniem dla Niezgody będzie to, że trenerem mistrza Polski jest Jacek Magiera. - Nie znam dzisiejszej szatni Legii, ale trener Magiera to trener, który rozumie młodych zawodników i ma z nimi kontakt. Jarek to typ zawodnika, który gra z meczu na mecz i nie podpala się. Jeśli nadal będzie miał takie podejście, to jestem spokojny o jego przyszłość - mówi pomocnik Ruchu, który sam przed lat grał w Legii i był nawet jej kapitanem.

Rekordziście ekstraklasy pod względem rozegranych w niej meczów podoba się mentalność Niezgody: - W szatni widać, że to młody chłopak, który rozgrywa swój pierwszy sezon w ekstraklasie. Ma w sobie dużą skromność, a najważniejsze jest to, co robi na boisku. Na co dzień można być skromnym i spokojnym, a na boisku być pewnym siebie. Jarek taki jest. Nie widzę, by pod tym względem zmienił się przez ostatnie miesiące. Do tego, co się dzieje wokół niego, podchodzi spokojnie. Wie, że jest na początku swojej drogi i jest bardzo pokorny. "Sodówka" mu nie grozi. Jest młody, ale patrzy na życie dojrzale.

- Myślę, że w Legii żałują, że nie ściągnęli już go już zimą. Wiem, że były takie plany, ale być może liczono na to, że w miejsce Nikolicia i Prijovicia uda im się ściągnąć kogoś z dużym nazwiskiem - mówi Murawski i dodaje: - Myślę, że Jarek poradziłby sobie w Legii już teraz. W Warszawie grałby w otoczeniu Odjidji-Ofoe, Radovicia czy Moulina, którzy potrafią wykreować napastnikowi szansę. Nie wiemy tylko, jak poradzi sobie z presją, bo ta w Legii jest trochę inna niż w innych klubach. Zdarzało się, że zawodnicy błyszczący w innych klubach nie potrafili grać tak dobrze po transferze na Łazienkowską jak choćby Mariusz Śrutwa czy Arkadiusz Piech, którzy właśnie z Ruchu przechodzili do Legii. Jeśli Niezgoda dostanie szansę i psychicznie nie pęknie, to będzie strzelał gole też dla Legii.

Jedno jest pewne: w przypadku Niezgody Legia nie popełni tego samego błędu, co z Lewandowskim, którego najpierw w 2006 roku oddała lekką ręką Zniczowi Pruszków, a dwa lata później nie zdecydowała się na odkupienie go z tego klubu, wyżej stawiając umiejętności Mikela Arruabarreny. "Lewy" do dziś jest największym wyrzutem sumienia Legii, o czym przy każdej okazji przypominają jej nie tylko polskie, ale też europejskie media.

Źródło artykułu: