MKS Kluczbork rundę wiosenną Nice I ligi rozpoczął od trzech porażek. Zespół z Opolszczyzny zamiast odrabiać straty do miejsca gwarantującego utrzymania, to powiększył je do 12 punktów, co stawia MKS w bardzo trudnym położeniu. W dodatku kluczborczanie musieli uznać wyższość innych drużyn walczących o utrzymanie: Stali Mielec i GKS-owi Tychy.
Zespół z Opolszczyzny po raz ostatni wygrał 18 września ubiegłego roku, gdy przed własną publicznością pokonał Olimpię Grudziądz (3:2). Od tego czasu kluczborczanie w dwunastu kolejnych pojedynkach nie zdołali odnieść zwycięstwa.
Po słabych występach doszło do spotkania pomiędzy zarządem MKS-u i trenerem Tomaszem Asenskym. Władze kluczborskiego klubu nie przewidują zmian w sztabie szkoleniowym. - Podobała mi się postawa trenera Asensky'ego podczas tej narady i nawet mu współczuję. Wszystkie uwagi przyjął "na klatę" i myślę, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, o co nam chodzi. Tego poniekąd oczekiwałem i cieszę się z tego, że się zrozumieliśmy. Tli się we mnie jeszcze nadzieja na poprawę naszych wyników - powiedział prezes MKS-u, Wojciech Smolnik.
- Nie będę ukrywał, że według mnie niektórzy do tej pory nie spełnili pokładanych w nich nadziei, co w prostej linii przełożyło się na dorobek punktowy w rundzie wiosennej. Nie zdobyliśmy w tym roku na razie żadnego punktu, więc sugerowałem, że należy coś w drużynie zmienić. Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Jeśli zajdzie taka potrzeba będę naciskał na sztab szkoleniowy, żeby po porostu "odstawić" niektórych zawodników - dodał Smolnik.
ZOBACZ WIDEO Remontady nie było. Sensacyjna porażka Barcelony [ZDJĘCIA ELEVEN]