Malarz jest obwiniany przez ekspertów za utratę jedynego gola w czwartkowym spotkaniu Legii z Ajaksem Amsterdam. Golkiper odbił strzał z kilkunastu metrów wprost pod nogi Nicka Viergevera, a obrońca trafił do pustej bramki. Mistrz Polski przegrał 0:1.
Malarz powiedział po spotkaniu, że nie jest winny utraty gola i żeby eksperci nie robili z niego kozła ofiarnego. - Wiem, kiedy się mylę i potrafię się do tego głośno przyznać. W tym przypadku było inaczej - stwierdził krótko.
Kazimierski, były były bramkarz Legii, Olympiakosu i KAA Gent, który trenował również zawodników na tej pozycji w reprezentacji Polski, zupełnie nie zgadza się z piłkarzem Legii. - Trzeba to powiedzieć krótko: Arek zawinił, popełnił błąd. Powinien tę piłkę wypiąstkować jak najbardziej do boku albo ją po prostu złapać. Strzał nie był mocny, źle się zachował - ocenia.
- Nie można takich piłek odbijać przed siebie. Bramkarz tej klasy musi być przygotowany na tego typu uderzenie, przecież przy każdym strzale piłka nabiera rotacji. Arek nie jest żadnym kozłem ofiarnym, we wcześniejszych meczach bronił bardzo dobrze. W Amsterdamie popełnił jednak błąd. Ten gol obciąża jego konto. Trzeba się do tego przyznać i tyle - nie ma wątpliwości Jacek Kazimierski.
Legia przegrywając w Amsterdamie odpadła z rozgrywek Ligi Europy. W pierwszym meczu w Warszawie było 0:0, między innymi dzięki czujności i cwaniactwu Malarza. Wówczas piłka po strzale Davy'ego Klaassena przekroczyła linię bramkową, ale Malarz łapiąc ją w bramce, zasłonił ją ciałem tak, że sędzia tego nie zauważył.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Nie pozwolę, by robiono ze mnie kozła ofiarnego