O wyniku meczu Śląska Wrocław z Wisłą Kraków zadecydował gol, którego w 76. minucie strzelił Joan Angel Roman. Spory udział w tej bramce miał Łukasz Madej, który w tej akcji dośrodkowywał piłkę w pole karne.
Dla WKS-u było do pierwsze zwycięstwo po zimowej przerwie. W pierwszym spotkaniu wrocławianie zremisowali 1:1 z Wisłą Płock, tracąc wówczas decydującą bramkę w ostatniej akcji spotkania.
- Wygraliśmy bardzo ważny mecz i zwyciężyliśmy z zespołem, który był lepszy niż Wisła Płock. Tam nieszczęśliwie zremisowaliśmy. Czasami tak jest, ale widać, że ta drużyna zrobiła postęp i wie co chce grać. Wiemy, co chcemy grać. Mamy jakiś pomysł na to wszystko, dobrze to wygląda i oby to dalej szło w tę stronę. To był bardzo ciężki mecz, bo Wisła Kraków to bardzo silna drużyna - mówił po meczu Łukasz Madej.
Jan Urban Madeja przestawił ze skrzydła do środka boiska, gdzie ten spisuje się bardzo dobrze. - Przede wszystkim trzeba zrozumieć filozofię - co trener chce. Trener też musi zrozumieć jakich ma zawodników i chyba dobrał odpowiednią taktykę do tego, jaki ma tutaj potencjał. Oprócz tego widać jak my prezentujemy się na boisku. Wierzymy w siebie, dobrze fizycznie przede wszystkim wyglądamy. Jak tego nie ma, to nie ma gry - skomentował piłkarz.
Wrocławianie na razie zajmują jedenaste miejsce i chcą awansować do czołowej ósemki Lotto Ekstraklasy. W następnej kolejce zmierzą się z Ruchem Chorzów. - Mówiłem przed meczem z Wisłą Kraków, że my musimy myśleć o każdym kolejnym spotkaniu, a nie o tym, ile mamy straty. To nie ma w tej chwili znaczenia. Teraz jest Ruch Chorzów i musimy myśleć o tym, żeby jechać tam i wygrać mecz. Jak wygramy, będziemy myśleć o następnym spotkaniu. To jest dla nas ważne. Będzie ostatnia kolejka w tej fazie zasadniczej, będzie ostatni mecz i wtedy sobie powiemy, czy mamy jeszcze szanse czy nie - skomentował Łukasz Madej.
Ale to zrobił! Ronaldo efektownie poradził sobie z rywalem [ZDJĘCIA ELEVEN]