Dla Jacka Manuszewskiego nie są ważne indywidualne oceny, a przede wszystkim wynik drużyny. - Nieważne jest to, czy zagrałem źle, czy dobrze. Liczy się drużyna, a indywidualne oceny nie są istotne. Jeżeli drużyna przegrywa, to znaczy że wszyscy grali źle, a jeżeli wygrywa, to wszyscy grali dobrze. Nie powinno być indywidualnych wyróżnień. Przegraliśmy, nasza sytuacja jest trudna, jednak nie beznadziejna. Będziemy walczyć do ostatniej kolejki o utrzymanie, bo jest to nasz cel - powiedział zawodnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Co zaważyło o pierwszej wiosennej porażce Lechii na własnym stadionie? - Na pewno brak skuteczności - stwierdził Manuszewski. - Przy takiej skuteczności, jaką miała Polonia, przy sytuacji Pawła Buzały, gdyby to wykorzystał, byłoby 1:0 dla nas - zauważył doświadczony zawodnik.
Po raz kolejny piłkarze gdańskiej Lechii nie potrafili zdobyć bramki w pierwszej połowie. Jak dotąd ta sztuka nie udała im się ani razu w tej rundzie. W pierwszych czterech spotkaniach najwcześniejsza bramka Lechii została zdobyta dopiero w 60. minucie. Stało się to po trafieniu Krzysztofa Bąka w starciu z Ruchem Chorzów. - Może właśnie brakuje tego, że nie strzelamy szybko bramek i później się męczymy - potwierdził Manuszewski. - Gdybyśmy wykorzystywali sytuacje i prowadzili 1:0, to według mnie wygralibyśmy wyżej niż 1:0 - dodał zawodnik biało-zielonych.
Manuszewski jest najstarszym piłkarzem Lechii Gdańsk. Na jego nominalną pozycję, jaką jest środek obrony, przed rundą ściągnięto dwóch graczy: Petera Cvirika i Krzysztofa Bąka. Czy nie jest to demobilizujące dla tego piłkarza? - Mam swoje lata i uważam, że każdy występ to dla mnie zaszczyt - zauważył Jacek Manuszewski.