Dla Sevilli nie ma rzeczy niemożliwych. Ten klub nigdy się nie poddaje.
Trzy kolejne triumfy w Lidze Europy. W latach 2013-2016 Unai Emery doprowadził drużynę z Andaluzji do wielkich sukcesów w pucharach. I choć w krajowych rozgrywkach nie zawsze było kolorowo, Hiszpan był przez kibiców noszony na rękach. Po ostatnim sezonie postanowił odejść. Nie tylko on - z klubu odeszło kilku kluczowych zawodników, a drużynie wieszczono problemy.
Razem z trenerem kierunek na Paryż obrał lider środka pola Grzegorz Krychowiak, Atletico wybrał najlepszy strzelec Kevin Gameiro. Ponadto z Sevillą rozstali się Timothee Kołodziejczak, Coke, Ever Banega czy Ciro Immobile. To nie były skromne ubytki - Sevilla straciła zęby trzonowe.
Nie straciła jednak głównego stratega i twórcy filozofii klubu w XXI wieku. Dyrektor sportowy Monchi znów udowodnił, że bramki mogą strzelać inni, ale to on jest najważniejszym człowiekiem na Ramon Sanchez Pizjuan. Sprowadził nowego trenera Jorge Sampaolego i nowych piłkarzy. Nie było wśród nich gwiazd - Wissam Ben Yeder był wprawdzie najlepszym strzelcem Tuluzy, jednak to tylko Tuluza. Nie był obiektem westchnień kibiców lepszych klubów Ligue 1.
ZOBACZ WIDEO Sevilla - Real. Ronaldo rzucił piłką w rywala [ZDJĘCIA ELEVEN]
W lecie Luciano Vietto znajdował się na zakręcie po nieudanym pobycie w Atletico, gdzie nie poradził sobie z morderczymi treningami u Diego Simeone. Samir Nasri został skreślony przez Josepa Guardiolę w Manchesterze, Stevan Jovetić popadał w marazm w Interze, a Pablo Sarabia miał za sobą tylko jeden udany sezon w Getafe, spadkowiczu z Primera Division.
Wszyscy jednak spełniali kryteria Monchiego i trafili do stolicy Andaluzji. I co? Najlepszym strzelcem drużyny jest Ben Yedder, Vietto jest na jak najlepszej drodze do pobicia swojego rekordu bramkowego z Villarreal, Nasri gra jak za najlepszych lat a Pablo Sarabia jest prawdziwym liderem drugiej linii.
Z kolei skreślony przez wielu Jovetić pojawia się na boisku w końcówce meczu z Realem Madryt i przesądza o wygranej (2:1), kończąc rekordową serię Królewskich bez porażki. W ostatnią niedzielę Sevilla pokazała wszystko to, za co kochają ją kibice. Grę pełną pasji, zaangażowania, której przyświeca jedna myśl - nigdy się nie poddawaj. Spotkanie z Realem było już piątym w tym sezonie, w którym piłkarze Sevilli zdołali przechylić szalę zwycięstwa w samej końcówce.
Idealnie w filozofię klubu wpasował się wspomniany Sampaoli. Początki były trudne - szkoleniowiec potrzebował czasu, aby poskładać wszystkie elementy układanki. Przydarzały się wpadki, a drużyna powoli łapała równowagę między atakiem a defensywą. W końcu dotarła się. Argentyńczyk zaraził też piłkarzy swoją pasją, której nie potrafi ukryć w trakcie spotkania. Jego emocjonalne zachowanie przy linii działa jednak pozytywnie na zespół, co widać najlepiej po tabeli La Liga Santander.
Niemal połowa sezonu za nami, a Sevilla ma tylko punkt straty do prowadzącego w tabeli Realu. Wyprzedza Barcelonę i Atletico. Chyba najwyższy czas wymieniać ich w gronie poważnych kandydatów do zdobycia mistrzostwa Hiszpanii.