Marko Poletanović wyznaje, dlaczego wrócił do Wisły. To nie ostatni taki ruch?

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Marko Poletanović
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Marko Poletanović

- Wszyscy naprawdę mnie chcieli w Krakowie. Dlatego zdecydowałem się wrócić do Wisły - mówi nam Marko Poletanović, pomocnik ściągnięty zimą do zespołu "Białej Gwiazdy". Serb nie ukrywa, że był jeszcze jeden powód jego decyzji o odejściu z Vojvodiny.

Zespół Wisły Kraków doznał bolesnej porażki u siebie ze Zniczem Pruszków na starcie ligowej rywalizacji w tym roku (0:1). Krakowscy kibice nie zobaczyli w tym spotkaniu pozyskanego niedawno do "Białej Gwiazdy" pomocnika Marko Poletanovicia. Serb obejrzał cały mecz z ławki rezerwowych. W rozmowie z nami przyznał jednak, że już nie może się doczekać pierwszego występu w barwach Wisły w tej rundzie.

Nie byłby to oczywiście pierwszy mecz Poletanovicia w krakowskim klubie w jego karierze, bowiem pomocnik w przeszłości reprezentował barwy Wisły w Ekstraklasie. Zapytaliśmy go, dlaczego zdecydował się teraz powrócić do Krakowa. W ostatnim czasie występował w serbskiej Vojvodinie Nowy Sad. Tamten zespół gra w najwyższej klasie rozgrywkowej, tymczasem 31-letni piłkarz wybrał grę w polskiej Betclic I lidze.

-  Po pierwsze, naprawdę wszyscy mnie tutaj chcieli - podkreślił Serb w rozmowie z nami. - Chcę z Wisłą grać ponownie w Ekstraklasie, żebyśmy zrobili ten awans. Możliwe, że wtedy, w 2022 roku, też mogłem jednak zostać w Krakowie, ale w tamtym czasie dostałem bardzo dobrą ofertę z Lubina i chciałem jeszcze wówczas pograć na poziomie Ekstraklasy - przyznał.

Zapytaliśmy Poletanovicia, kto dokładnie namawiał go na powrót do "Białej Gwiazdy". - Wszyscy. I dyrektor Vullnet Basha, ale też trener Mariusz Jop. Dlatego właśnie zdecydowałem się wrócić - zaznaczył.

Wisła Kraków. Poletanović do gry

Poletanović zastąpi najpewniej na ten moment w Wiśle wracającego do zdrowia Hiszpana Marca Carbo, który najczęściej grał jako "szóstka". Serb jednak ma też pewne inklinacje do gry do przodu. W Vojvodinie zdarzało się, że był ustawiany jako bardziej ofensywny pomocnik.

- Kilka meczów w Vojvodinie tak zagrałem. Mogę występować na pozycji numer sześć, ale też na pozycji numer osiem. Dużo rozmawiałem z Vullnetem Bashą. Mam nadzieję, że uda mi się jak najszybciej zagrać i że zaczniemy wygrywać mecze. To jest najważniejsze - nie ukrywał Poletanović.

Prezes Wisły Jarosław Królewski po starciu ze Zniczem podkreślał, że serbski pomocnik jak najbardziej może wystąpić już w najbliższym spotkaniu "Białej Gwiazdy" z Ruchem Chorzów.

- Cieszy, że Marko Poletanović jest gotów. Zrobiliśmy mu takie testy kardiologiczno-wydolnościowe i jest w zasadzie gotowy do gry na 90 minut. Myślę, że będzie wzmocnieniem - wskazywał Królewski.

Jego słowa potwierdził sam Serb. - To prawda, jestem gotowy, dobrze się czuję. Natomiast przed meczem ze Zniczem byłem z drużyną tylko kilka dni. Dlatego spokojnie. Jeszcze dużo meczów przed nami. Każde następne spotkanie jest dla nas najważniejsze - ocenił.

Dlatego Marko Poletanović przeniósł się z Serbii do Wisły

Dlaczego w ogóle Poletanović zdecydował się odejść z ekipy Vojvodiny, gdzie jesienią grał regularnie w serbskiej Ekstraklasie? Powodem nie były zdecydowanie kwestie finansowe.

- Mogłem zostać w Serbii i walczyć tam o skład. Nie miałem tam jednak najlepszej komunikacji z trenerem. To był taki główny problem. Dlatego też zdecydowałem się na zmianę - wyjawił Poletanović.

W sumie nie ma się co dziwić. Szkoleniowcem Vojvodiny jest obecnie Nenad Lalatović, człowiek doskonale znany w serbskiej piłce z niekonwencjonalnych - delikatnie mówiąc - zachowań, bohater wielu wiralowych klipów rozchodzących się błyskawicznie w mediach społecznościowych.

- Nie chcę rozwijać tego tematu - przyznał Poletanović. Aczkolwiek nie ukrywał, że Lalatović to "specyficzna" osoba.

Swego czasu inny były piłkarz Wisły Vukan Savicević, opowiadał o Lalatoviciu na łamach "Dziennika Polskiego". - Gdy w Crvenej Zveździe graliśmy u niego na zajęciach w siatkonogę, w jednej drużynie byłem ja z kolegą, a w drugiej trener Lalatović z asystentem. Wygrywaliśmy i trenera zaczęło to wkurzać, więc bardzo się zmotywował. I gdy musiałem zagrać piłkę głową po ich stronie siatki, kopnął mnie w głowę w afekcie - wspominał Savicević.

Poletanović: Dawaj, wrócimy do Wisły!

Co ciekawe, wspomniany Vukan Savicević znalazł się obecnie w drużynie Vojvodiny i grał do niedawna w środku pola wraz z Poletanoviciem.

- Dzwoniłem do Vukana i mówiłem: dawaj, wrócimy do Wisły razem - uśmiecha się Poletanović. - Tak serio, to Vukan na pewno chce kiedyś tu wrócić, do Krakowa. Mówi, że dobrze się tu czuł. Mam nadzieję, że może tu być w przyszłości jakiś powrót w tym przypadku. Chociaż nie teraz. Zobaczymy, co będzie latem. Liczę, że zrobimy awans do Ekstraklasy - wskazywał Serb.

Justyna Krupa, WP SportoweFakty

Komentarze (1)
avatar
Miluś
16.02.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A u nas jest sygnet w garniturze i też ma ciągle fochy, a jego ego jest większe od jego muzgu. 
Zgłoś nielegalne treści