Ryszard Wieczorek może spać spokojnie

Sytuacja Odry Wodzisław jest bardzo nieciekawa. Klub z południa kraju znajduje się w strefie spadkowej, a w rundzie wiosennej piłkarze Ryszarda Wieczorka nie strzelili nawet jednego gola. Czy to oznacza, że szkoleniowiec może stracić pracę? Prezes Ireneusz Serwotka zapewnił, że na razie tak się nie stanie - czytamy na łamach Gazety Wyborczej.

- Podchodzimy do zaistniałej sytuacji bardzo poważnie, ale nie tracimy głowy. Na pewno nie jest ona beznadziejna. Mamy nadzieję na poprawę. Punkt wywalczony w meczu ze Śląskiem nie do końca może nas satysfakcjonować, ale też nie jest okazją do tego, by załamywać ręce. Mamy do rozegrania jeszcze dziesięć meczów, w których do zdobycia pozostało 30 punktów - powiedział Gazecie Wyborczej Ireneusz Serwotka.

Sternik Odry nie chce wykonywać nerwowych ruchów. - Jeśli mielibyśmy pewność, że problem słabych wyników to wyłącznie wina trenera, to nikt z nas długo by się nie zastanawiał nad tym, co teraz mamy zrobić. Ale kto nam da gwarancję, że zmiana trenera poprawi statystyki drużyny i jej pozycję w tabeli? Już raz w tym sezonie dokonaliśmy zmiany szkoleniowca, a mimo to znaleźliśmy się w sytuacji, jakiej na pewno się nie spodziewaliśmy. Zapewniam, że dokładnie śledzimy to, co się dzieje, i wyciągamy racjonalne wnioski - dodał.

W najbliższą sobotę piłkarze Ryszarda Wieczorka zmierzą się na wyjeździe z Ruchem Chorzów. Czy wynik tego spotkania może zdecydować o przyszłości szkoleniowca? - Nie ma sensu gdybać. Wszelkie decyzje w tej sprawie muszą zostać skonsultowane z radą nadzorczą. Proszę jednak o cierpliwość. Dajmy spokojnie popracować ekipie. Komfort psychiczny w pracy każdemu się przyda. Trener Wieczorek nie jest moim kolegą i nie ma wyjątkowych warunków pracy na tym stanowisku w porównaniu z innymi szkoleniowcami - zapewnił Serwotka.

Ostatnią bramkę piłkarze Odry zdobyli 5 grudnia w wyjazdowym spotkaniu z Wisłą Kraków. Wiosną natomiast drużyna Ryszarda Wieczorka nie trafiła do siatki rywala ani razu. W ostatnim meczu ze Śląskiem Wrocław Jan Woś> nie potrafił zamienić na gola nawet rzutu karnego.

Źródło artykułu: