Legia Warszawa na papierze miała być faworytem dwumeczu z Molde, ale bardzo szybko okazało się, że rywal nie należy do słabych.
W 11. minucie gospodarze byli już na prowadzeniu. Przeprowadzili składną akcję lewą stroną, legioniści byli przynajmniej o jedno tempo spóźnieni i Vladan Kovacević mógł wyciągać piłkę z siatki.
Bramkarz Legii obronił co prawda strzał Martina Linnesa, ale był bezradny wobec dobitki Eirika Hestada.
Koszmarny początek? Tak. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Sześć minut później Molde miało już dwie bramki przewagi.
Skompromitował się Jan Ziółkowski, który w prostej sytuacji tak podawał do Kovacevicia, że do futbolówki jako pierwszy dopadł Kristian Eriksen i po prostu dopełnił formalności. Aż trudno uwierzyć, że na tym poziomie można było popełnić tak wielki błąd.
Nie dało się gorzej zacząć tego meczu z perspektywy Legii. W dodatku tuż przed przerwą gospodarze strzelili trzeciego gola.
Zobacz bramki dla Molde:
Zobacz bramkę na 3:0
ZOBACZ WIDEO: Nowy format Ligi Mistrzów pomógł Polakom. "Koło ratunkowe"