Kuriozalna bramka przybliża obie drużyny do baraży - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Raków Częstochowa

Na nic nie zdało się uprawiane przez trenera Janusza Kudybę zaklinanie rzeczywistości. Obie drużyny potwierdziły swoją formę z zimowych sparingów. Rozpędzony Raków pokonał Zagłębie i ma jeszcze szanse na włączenie się do walki o awans.

O ile Raków zaskoczył tylko i wyłącznie ofensywnym ustawieniem z dwoma napastnikami, to w Zagłębiu niespodzianek było więcej. Wobec kontuzji Tomasza Szatana, Michała Wróbla i Arkadiusza Kłody, szanse dostali zmiennicy. Największym zaskoczeniem była gra na środku pomocy nominalnego lewego obrońcy Tomasza Łuczywka. - To dla mnie nic nowego. Występowałem już na tej pozycji kilka lat temu, za czasów trenera Tochela. Teraz z konieczności trzeba było znowu zagrać na środku. Miałem kilka strat, ale ogólnie wyszło poprawnie.- opowiadał Łuczywek.

Nieco inne zdanie na temat występu swojego podopiecznego ma trener Zagłębia. - Więcej oczekiwałem od Tomka. To piłkarz doświadczony, miał przytrzymać piłkę w środku pola - ocenił Kudyba. Tymczasem środek boiska został zdominowany przez Mateusza Orzechowskiego i Artura Lenartowskiego. Dwaj wysocy, silni fizycznie pomocnicy Rakowa nie tylko przechwytywali większość piłek, ale też często włączali się do akcji ofensywnych.

Częstochowskie dwie wieże były nie do przejścia, więc sosnowiczanie próbowali atakować skrzydłami. Niestety, zastępujący Kłodę Piotr Smolec grał wyjątkowo nieefektywnie i po kilkudziesięciu minutach został zmieniony. Występujący po lewej stronie Rafał Pietrzak tylko momentami przypominał piłkarza, którym zainteresowany jest Feyenoord Rotterdam. Tak naprawdę błysnął raz - fenomenalnym,

kilkudziesięciometrowym podaniem wprost na głowę Krzysztofa Myśliwego. Młody piłkarz wiele mógłby się nauczyć od swojego vis-a-vis z przeciwnej drużyny. Tomasz Foszmańczyk był bowiem motorem napędowym akcji ofensywnych Rakowa. Miał tym łatwiej, że grał przeciwko Wojciechowi Białkowi - nominalnemu stoperowi, z konieczności przesuniętemu na prawą obronę.

O wyniku meczu zdecydowało szczęście, które tym razem uśmiechnęło się do gości. Bo też bramka, która dała zwycięstwo Rakowowi to prawdziwe kuriozum. Po rzucie rożnym fatalnie zachował się Maciej Gostomski, który w sobie tylko znany sposób, zamiast złapać piłkę, sparował ją na słupek. Ta odbiła się jeszcze od tyłu głowy Piotra Bańskiego i wpadła do siatki. Piłkarz z Częstochowy dopiero po kilku sekundach zorientował się, że właśnie strzelił bramkę. Chwilę później mogło być już po meczu. Rozpędzony Maksymilian Rogalski został w polu karnym ścięty przez Adriana Marka i sędzia wskazał na "jedenastkę". Do piłki podszedł Lenartowski, ale uderzył na tyle niedokładnie, że piłka, po słupku wyszła za boisko.

O ile Zagłębie nie miało wsparcia w Gostomskim, to Raków trzy punkty zawdzięcza w dużej mierze swojemu bramkarzowi. Krzysztof Pyskaty imponuje sprawnością i refleksem. Gdy Michał Filipowicz zakręcił obrońcami i strzelił z 10 metrów, Pyskaty był na posterunku. Gdy Krzysztof Myśliwy minął jak tyczki trzech piłkarzy Rakowa, to Pyskaty nie tylko obronił jego uderzenie, ale też sparował na rzut rożny dobitkę. I wreszcie w końcówce meczu, gdy Grzegorz Dorobek mocno uderzył z kilku metrów, znowu Pyskaty instynktowną interwencją uratował drużynę.

- To był niezły, szybki mecz. Widać, że obie drużyny są dobrze przygotowane do sezonu. Cieszę się, że to my byliśmy górą - mówił trener Rakowa Leszek Ojrzyński. Szkoleniowiec gości ma się z czego cieszyć, bo jego podopieczni cały czas liczą się w walce o awans. - Graliśmy za nerwowo. Szczególnie w ofensywie. Trudno, zostało jeszcze kilkanaście meczów, będziemy walczyć - nadrabiał miną trener Kudyba. Nie sprecyzował jednak o co będzie się toczyć ta walka. W tym momencie tylko kilka punktów dzieli sosnowiczan od drużyn, które będą musiały grać w barażach o utrzymanie.

Zagłębie Sosnowiec - Raków Częstochowa 0:1 (0:0)

0:1 - Bański 46'

Zagłębie Sosnowiec: Gostomski - Białek, Marek, Balul, Pajączkowski (76' Hustava), Smolec (57' Ryndak), Łuczywek (65' Bodziony), Dorobek, Pietrzak, Filipowicz, Myśliwy.

Raków Częstochowa: Pyskaty - Mastalerz, Jankowski (46' Kisiel), Gołąb, Kowalczyk, Rogalski, Orzechowski, Lenartowski (85' Witczyk), Foszmańczyk, Bański (60' Gliński), Korytkowski.

Żółte kartki: Jankowski, Mastalerz, Gliński, Rogalski (Raków) oraz Marek, Smolec (Zagłębie).

Sędzia: Michał Woś (Zamość).

Widzów: 5000.

Najlepszy piłkarz Zagłębia: Rafał Pietrzak.

Najlepszy piłkarz Rakowa: Krzysztof Pyskaty.

Piłkarz meczu: Krzysztof Pyskaty.

Źródło artykułu: