Niepokonana od 17 września drużyna Kazimierza Moskala udała się do stolicy woj. świętokrzyskiego opromieniona efektownym zwycięstwem nad krakowską Wisłą (6:2). Nikt w obozie przyjezdnych nie lekceważył jednak sobotniego rywala. - W Kielcach coś się ruszyło, więc trzeba uważać - przestrzegał szkoleniowiec Pogoni. I miał rację. Korona pokonując kilka dni temu KGHM Zagłębie (2:1) pokazała, że "nowa miotła" zamiata w dobrym kierunku i z uwagą należy śledzić pracę Macieja Bartoszka.
Złocisto-krwiści przystępowali do 17. kolejki z w pełni zdrowym już Elhadji Pape Diawem, stoperem, którego obecność w wyjściowym składzie gwarantowała do tej pory jedno - małą liczbę straconych goli. Senegalczyk i tym razem miał być talizmanem gospodarzy, zajmując miejsce pauzującego za nadmiar żółtych kartek Radka Dejmka.
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia. Najpierw Dani Abalo podał prosto pod nogi Adama Gyurcso, zdobywca czterech goli w minionej serii gier po krótkim rajdzie sprawdził czujność Zbigniewa Małkowskiego. A zaledwie kilkadziesiąt sekund później trybuny Kolporter Areny eksplodowały z radości, po tym jak swoją premierową bramkę w Lotto Ekstraklasie zdobył Vanja Marković. 22-letni Serb dopadł do futbolówki przed polem karnym i mocnym strzałem zmieścił ją pod brzuchem próbującego interweniować Dawida Kudły.
Po początkowych problemach, jakie Portowcy mieli z agresywnie doskakującymi do nich rywalami, to właśnie ekipa z Pomorza zyskała wyraźną przewagę i w 18. minucie zapachniało wyrównaniem. Ofiarny blok Bartosza Rymaniaka zatrzymał uderzenie Spasa Delewa. Chwilę później Dani Abalo i Takafumi Akahoshi pokazali jak nie należy uderzać - obaj zmarnowali nieprawdopodobne "setki"!
ZOBACZ WIDEO Borussia - Legia. Marcin Żewłakow: Tego nie da się logicznie wyjaśnić
Gracze Moskala szarpali skrzydłami, czasami też środkiem, wykorzystując przy tym defensywne ustawienie chyba odrobinę zmęczonych wysokim tempem koroniarzy, jednak to nie próby Gyurcso czy Nunesa, a genialny wolej Nabila Aankoura znalazł drogę do siatki! Marokańczyk nie tylko podwyższył prowadzenie swojego zespołu, ale z automatu jego "bomba" stała się głównym kandydatem do miana trafienia kolejki.
"Strzelę ładniejszą" - niewykluczone, że taki tekst rzucił w kierunku Aankoura Vanja Marković. Pochodzący z Belgradu pomocnik w 54. minucie, niedługo po znakomitej interwencji Małkowskiego, 38-latek zatrzymał Rafała Murawskiego, nie dał najmniejszych szans Kudle. Zawodnik udowodnił tym samym, że jego rosnąca forma nie jest dziełem przypadku.
Szczecinianie wyglądali na nieporadnych. Dobre chęci to było zbyt mało, aby zaszkodzić prezentującym bardzo poukładany futbol podopiecznym Bartoszka. Ekipa ze Ściegiennego mądrze rozgrywała kolejne akcje i w 78. minucie ponownie błysnęła skutecznością. Z prawej strony dośrodkował Abalo, a Aankour, wzorem Markovicia, skompletował dublet.
W doliczonym czasie honor gości uratował Mateusz Matras. Miejscowi dzięki dwójce pierwszoplanowych bohaterów po raz trzeci z rzędu dopisali do swojego dorobku komplet punktów. Kielce znów mają drużynę cieszącą oko swoją grą. Z kolei sztab szkoleniowy ze Szczecina ma nad czym rozmyślać.
Sebastian Najman z Kielc
Korona Kielce - Pogoń Szczecin 4:1 (2:0)
1:0 - Vanja Marković 5'
2:0 - Nabil Aankour 45+1'
3:0 - Vanja Marković 54'
4:0 - Nabil Aankour 78'
4:1 - Mateusz Matras 90+1'
Składy:
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Vladislavs Gabovs, Bartosz Rymaniak, Dijbril Diaw, Rafał Grzelak - Jacek Kiełb (69' Michał Przybyła), Vanja Marković (71' Siergiej Pilipczuk), Mateusz Możdżeń, Nabil Aankour, Dani Abalo (81' Marcin Cebula) - Miguel Palanca.
Pogoń Szczecin: Dawid Kudła - Cornel Repa, Sebastian Rudol, Jarosław Fojut, Richardo Nunes - Spas Delev, Rafał Murawski (59' Kamil Drygas), Mateusz Matras, Takafumi Akahoshi (59' Dawid Kort), Adam Gyurcso (72' Łukasz Zwoliński) - Adam Frączczak.
Żółte kartki: Nabil Aankour, Vanja Marković, Dani Abalo (Korona) oraz Jarosław Fojut, Adam Frączczk, Adam Gyurcso, Spas Delew (Pogoń).
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).
Widzów: 5260.