- Podchodzę do każdego meczu tak samo i ten będzie po prostu kolejnym meczem - mówił przed swoim ponownym debiutem na szczeblu Ekstraklasy Maciej Bartoszek. 39-latek w najwyższej klasie rozgrywkowej prowadził do tej pory tylko jeden klub - PGE GKS Bełchatów, z którym w sezonie 2010/11 zajął 10. miejsce. Wówczas dla działaczy Brunatnych było to zbyt mało, aby kontynuować współpracę. W stolicy województwa świętokrzyskiego, biorąc pod uwagę chociażby niedawną serię porażek, taki wynik przyjęliby z pocałowaniem ręki.
Korona trenera Bartoszka ma grać ofensywnie i cieszyć kibiców. Taki jest plan. Jeśli ktoś jednak myślał, że jego wdrożenie wymaga trzęsienia ziemi w wyjściowej "11", był w błędzie. Kilka dni pracy "nowej miotły" zaowocowało jedną roszadą względem wygranej w Niecieczy (3:1). Miejsce pauzującego za kartki Siergieja Pilipczuka zajął Jacek Kiełb... pełniący rolę napastnika.
Od samego początku przewaga była po stronie zdeterminowanych gospodarzy. To też właśnie oni mogli w 20. minucie "napocząć" rywala. Bardzo składna akcja koroniarzy, Michał Przybyła stanął oko w oko z Konradem Forencem, ale górą był golkiper Zagłębia. Złocisto-krwiści widząc zaskakującą nieporadność Miedziowych, praktycznie nie goszczących pod bramką Zbigniewa Małkowskiego, nie spuszczali z tonu i kilka chwil później mieli powody do radości. Z piłką zabrał się Miguel Palanca. Hiszpan skorzystał z odrobiny wolnego miejsca i pięknym uderzeniem w kierunku dalszego słupka zdobył swojego czwartego gola w sezonie.
Lubinianie starali się pozbierać. Wymieniali podania, grali górą. Bez efektów. Więcej wychodziło miejscowym, którzy w 40. minucie prowadzili już 2:0. Po nieudanej interwencji Guldana futbolówka trafiła w głowę Nabila Aankoura, a następnie prosto pod nogi Palanki. 28-latek nie zmarnował takiej okazji.
ZOBACZ WIDEO Media zachwycone Borussią Dortmund. Legię czeka kolejna bolesna porażka?
Tuż przed zejściem na przerwę podopieczni Piotra Stokowca mogli zmniejszyć straty. Potężny strzał z rzutu wolnego Martina Nespora fenomenalnie obronił Małkowski.
Czekający na ligową wygraną od 23 października dwukrotni mistrzowie Polski mieli niezły orzech do zgryzienia. Ich gra ofensywna w zasadzie nie istniała. Defensywa natomiast nie ustrzegła się błędów. Jak więc w takich okolicznościach odmienić losy spotkania? Sztab szkoleniowy uznał, że mogą w tym pomóc Adam Buksa i Michal Papadopulos. Obaj pojawili się na murawie tuż po zmianie stron.
Przyjezdni z Dolnego Śląska musieli usłyszeć kilka cierpkich słów, bowiem szybko przejęli inicjatywę. Naciskali zawodników Bartoszka i w 57. minucie, po kardynalnym błędzie Mateusza Możdżenia, wrócili do gry. Wiarę w wywiezienie punktów z Kolporter Areny przywrócił Łukasz Piątek.
Ekipa ze Ściegiennego nie zamierzała rozpaczliwie bronić jednobramkowej przewagi, dzięki czemu oglądaliśmy otwarte zawody. Na próby Kiełba, Palanki czy Aankoura - Marokańczyk z francuskim paszportem otarł poprzeczkę - odpowiedział Papadopulos. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie. Korona zrewanżowała się Zagłębiu za lanie z 1. kolejki (0:4).
Sebastian Najman z Kielc
Korona Kielce - KGHM Zagłębie Lubin 2:1 (2:0)
1:0 - Miguel Palanca 25'
2:0 - Miguel Palanca 40'
2:1 - Łukasz Piątek 57'
Składy:
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Vladislavs Gabovs, Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Rafał Grzelak - Michał Przybyła (84' Marcin Cebula), Vanja Marković, Mateusz Możdżeń, Nabil Aankour, Miguel Palanca - Jacek Kiełb (68' Dani Abalo).
KGHM Zagłębie Lubin: Konrad Forenc - Jakub Tosik, Lubomir Guldan, Jarosław Jach, Daniel Dziwniel - Krzysztof Janus (46' Michal Papadopulos), Łukasz Piątek, Jarosław Kubicki, Łukasz Janoszka (46' Adam Buksa) - Arkadiusz Woźniak, Martin Nespor (70' Dorde Cotra).
Żółte kartki: Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek (Korona) oraz Martin Nespor, Jarosław Jach, Michal Papadopulos, Dorde Cotra (Zagłębie).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 4774.