MKS Kluczbork nie był faworytem konfrontacji przeciwko GKS-owi Katowice. Zespół z Opolszczyzny zajmował siedemnastą pozycję i do bezpiecznego miejsca tracił cztery punkty do bezpiecznej lokaty. Mecz z GieKSą był ważny również dla sztabu szkoleniowego MKS-u. Trenerzy byliby pewni zachowania pracy tylko w przypadku zwycięstwa.
Pojedynek zakończył się jednak triumfem katowiczan. - Bardzo potrzebujemy punktów. Życie nas nie rozpieszcza, straciliśmy kilku podstawowych zawodników. Stanęliśmy pod wielką presją, naszym rywalem był wicelider, drużyna fantastycznie grająca w piłkę. Ciężko się gra z przeciwnikiem, który jest tak poukładany - powiedział Ernest Konon, który jest asystentem Mirosława Dymka i w tym meczu prowadził MKS zza linii bocznej. Przypomnijmy, że Dymek pauzuje z powodu dyskwalifikacji za wyrzucenie z trybun podczas meczu z Chojniczanką Chojnice.
MKS przed tym meczem zmagał się z kadrowymi problemami, a na domiar złego przed rozgrzewką ze składu wypadł Bartosz Brodziński. Nie był to koniec złych wiadomości dla MKS-u, bo już w 20. minucie z powodu kontuzji boisko opuścił Adam Orłowicz. - Przed rozgrzewką ze składu wypadł Brodziński, później kontuzji doznał Orłowicz i dopóki on grał, to dawaliśmy radę. GKS odniósł zasłużone zwycięstwo - stwierdził Konon.
- Nie zdobyliśmy znowu punktów, jesteśmy gdzie jesteśmy. Pomimo tego, że wszyscy nas chwalą i mówią, że dobrze gramy w piłkę, to nie mamy punktów, a to jest wykładnikiem. Mam nadzieję, że po powrocie zawodników będziemy się piąć w tabeli. Mam nadzieję, że się odbudujemy i w następnym meczu zdobędziemy trzy punkty - zakończył II trener MKS-u. Kluczborski zespół po piętnastej kolejce spadł na ostatnie miejsce w ligowej tabeli.
ZOBACZ WIDEO Michał Listkiewicz: Boniek zrobi wszystko, by być dobrze zapamiętanym (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}