Chińczykom od lat wmawia się, że w niedalekiej przyszłości ich reprezentacja będzie jedną z czołowych drużyn na świecie. Prezydent Xi Jinping, wielki entuzjasta futbolu, zapowiedział, że Chiny zostaną mistrzem świata w piłce nożnej w przeciągu 15 lat. Stworzono rządowy plan, mający uczynić Chiny futbolową potęgą.
O ile w piłce klubowej widać postępy dzięki setkom milionów dolarów wydawanym na skuszenie gwiazd, aby dołączyły do chińskiej ekstraklasy, to reprezentacja nadal głównie rozczarowuje.
W czwartek Chińczycy przegrali u siebie z reprezentacją Syrii (0;1), której kraj ogarnięty jest wojną. Po trzech kolejkach podopieczni Gao Hongbo mają tylko jeden punkt na koncie i zajmują piąte, przedostatnie miejsce w tabeli grupy A. Kibice w Chinach są wściekli, coraz bardziej realna jest groźba braku awansu na mundial w Rosji.
O ile w kwestii polityki w Chinach nie ma miejsca na sprzeciw obywateli, to jeśli chodzi o sport kibice mogą wyrażać swoje niezadowolenie. Po porażce z Syrią duża grupa fanów przed stadionem Zhuque domagała się dymisji Cai Zhenhua, prezesa chińskiej federacji piłkarskiej.
Kibice aktywni byli również w mediach społecznościowych. "Kraj, w którym toczy się wojna i nie ma pieniędzy na koszulki i buty dla swoich piłkarzy, którego selekcjoner miesięcznie zarabia 2000 juanów, pokonał Chiny, którego piłkarze zarabiają miliony" - chińskie media cytują tweet jednego z kibiców.
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 46. Bartosz Kapustka: euforia była niesamowita, po meczu aż zgubiłem telefon [2/3]