Tydzień temu podopieczni Arsene'a Wengera z wielkim rozmachem pokonali u siebie 3:0 Chelsea, tymczasem w starciu z beniaminkiem byli przeraźliwie ospali. W pierwszej połowie nie stworzyli ani jednej stuprocentowej sytuacji, a mogli nawet stracić bramkę, gdyby koszmarnego pudła nie zaliczył Sam Vokes. Napastnik Burnley został pozostawiony bez krycia, jednak chybił z kilku metrów.
Po przerwie tempo nieco wzrosło, ale na boisku i tak działo się niewiele. Dobrze zorganizowani gospodarze umiejętnie wybijali faworyta z rytmu, a ten właściwie im nie zagrażał. W 73. minucie minimalnie przestrzelił wprawdzie Alexis Sanchez, lecz już chwilę później miała miejsce riposta, bowiem Michael Keane trafił w poprzeczkę.
Arsenal miał jednak w niedzielę wielkie szczęście, bo w doliczonym czasie wyszarpnął zwycięstwo, mimo że okoliczności były kuriozalne i wielce kontrowersyjne. Po rzucie rożnym piłkę zgrał głową Theo Walcott, przejął ją Alex Oxlade-Chamberlain, a następnie nastrzelił Laurenta Koscielnego w obie ręce i w taki sposób na konto Francuza powędrował gol na wagę trzech punktów.
Załamani piłkarze beniaminka nie mogli już nawet wznowić gry, a londyńczycy zainkasowali pełną pulę, dzięki czemu zajmują 3. miejsce w tabeli i tracą dwa oczka do liderującego Manchesteru City. Sprawili też prezent Arsene'owi Wengerowi, który w sobotę świętował 20-lecie pracy w klubie.
Burnley FC - Arsenal Londyn 0:1 (0:0)
0:1 - Laurent Koscielny 90+3'
Składy:
Burnley FC: Tom Heaton - Matthew Lowton, Michael Keane, Ben Mee, Stephen Ward, Johann Berg Gudmundsson, Jeff Hendrick, Dean Marney, Steven Defour (62' Scott Arfield), George Boyd, Sam Vokes.
Arsenal Londyn: Petr Cech - Hector Bellerin, Shkodran Mustafi, Laurent Koscielny, Nacho Monreal, Granit Xhaka (71' Mohamed Elneny), Santi Cazorla, Theo Walcott, Mesut Oezil, Alex Iwobi (71' Alex Oxlade-Chamberlain), Alexis Sanchez.
Sędzia: Craig Pawson.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Wolski: W Legii dorastałem, ale to już zamknięty rozdział (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}