Mariusz Stepiński: Już umiem funkcjonować na Zachodzie

Newspix / Fred Marvaux/Icon Sport / Na zdjęciu: Mariusz Stępiński
Newspix / Fred Marvaux/Icon Sport / Na zdjęciu: Mariusz Stępiński

- W Niemczech nie zagrałem ani razu przez półtora roku. Ale dzięki temu dziś potrafię funkcjonować na Zachodzie - mówi WP SportoweFakty Mariusz Stępiński.

W tym artykule dowiesz się o:

Napastnik nie bał się zaryzykować i po raz drugi wyjechać za granicę. W 2013 roku jako 18-latek odszedł z Widzewa Łódź do 1.FC Nuernberg. Tam przez półtora roku nie wystąpił w żadnym meczu, nawet po spadku drużyny z 1. Bundesligi. Z seniorami tylko trenował, a grał w czwartoligowych rezerwach. Często i tam się nie wyróżniał. Dziś Stępiński sprawia wrażenie bardziej zdecydowanego. Na jednym ze zgrupowań reprezentacji nawet Robert Lewandowski stwierdził, że piłkarz da naszej kadrze wiele dobrego w przyszłości. Stępiński drugi raz zaczął od małych kroków. Wybrał średniaka francuskiej ekstraklasy - FC Nantes. Gra w pierwszym składzie, po trzech meczach ma na koncie jednego gola w Ligue 1. Gdy wyjeżdżał do Niemiec nieśmiało mówił, czego oczekuje. Kilka lat później już to wie: gry. Kiedyś dziwiło go, że w Niemczech piłkarze jedzą po treningu owoce. Przez pierwsze pół roku w Norymberdze był przemęczony każdymi zajęciami. Od tamtej pory wiele się zmieniło.

- Już potrafię funkcjonować na Zachodzie, jestem obyty z tamtejszymi standardami. Trenerzy zwracają uwagę, czy piłkarz pracuje przed i po treningu. Ja zostaję po zajęciach, ćwiczę strzały, uderzam na bramkę. To też jest doceniane. Liczą się szczegóły - opowiada nam Stępiński. - Dziś czerpię z doświadczenia, jakie zdobyłem w Niemczech. Nie zmieniłbym swojej decyzji, wyjechałbym tam jeszcze raz - przekonuje.

Do Francji nie przyjechał jednak jako uzupełnienie kadry. - Trener bardzo mnie chciał, dało się to odczuć, gdy przyszedłem do klubu. Chciałem transferu. Czekałem na dobrą propozycję od klubu, który będzie chciał na mnie postawić. Tak się stało. Początek sezonu w ekstraklasie też utwierdził mnie w przekonaniu, że jestem gotowy na zmianę środowiska - mówi pewny siebie.

Napastnik nie jest pewniakiem w pierwszym składzie. - Muszę być czujny, pokazywać na każdym kroku, że zasługuję na grę. Jest rywalizacja, kadra jest równa. Na dwa miejsca w ataku jest czterech piłkarzy. To mi się podoba. Jeżeli nie masz z kim walczyć o skład, to wolniej się rozwijasz - zauważa. - To liga, w której trzeba się bić, trzeba być dobrze przygotowanym fizycznie. Jest szybsza, bardziej techniczna niż polska. Nie czuję, że odstaję. Byłem przygotowany na ten wyjazd. Wytrzymuje 90 minut. Kilka lat temu byłem w innym miejscu - kontynuuje piłkarz.

ZOBACZ WIDEO: Jacek Magiera: Nie patrzę w lusterko wsteczne, liczy się przyszłość (Źródło: TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

Forma Stępińskiego nie ucierpiała przez problemy z odejściem z Ruchu Chorzów. Piłkarz przeszedł testy medyczne w FC Nantes bez problemu, ale nie mógł trenować z pierwszą drużyną do momentu podpisania umowy. Zawodnik ćwiczył indywidualnie, a popołudnia spędzał w hotelu. Liczył się z tym, że może wrócić do Polski. - Nalegałem na przejście, ale gdyby się nie udało, to dalej grałbym w Chorzowie. Wiedziałem, że nie mam na to wpływu. Nie chciałem się nakręcać na ten transfer. Ostatecznie dobrze się skończyło - komentuje.

Krychowiak polecał 

Swój plan spełnił również prezydent klubu, polski biznesmen, Waldemar Kita. Gdy odwiedziliśmy go w Paryżu w kwietniu, to podkreślał, że chciałby mieć w drużynie Polaka. Dopiął swego. Jego syn, Franck, który pełni w klubie rolę dyrektora sportowego, pytał o napastnika Grzegorza Krychowiaka. Gracz PSG zachwalał go swojemu przyjacielowi.

- Czuję wsparcie od Francka i pana Kity. Również drużyna ciepło mnie przyjęła. Prezes Kita był zadowolony z mojego premierowego gola z Nancy, ale od razu powiedział, że muszę dalej ciężko pracować. Tak też robię. Nie podniecam się. Nie chce skończyć na jednym trafieniu. Lubię zdobywać bramki, jestem na nie pazerny - podkreśla piłkarz. Po transferze do Ruchu zaczął być skuteczny. Dla klubu ze Śląska strzelił 18 goli w 42 meczach.

Kadra poczeka

Piłkarz prawdopodobnie przez jakiś czas nie będzie grał w dorosłej reprezentacji. Selekcjoner Adam Nawałka nie powołał go na pierwszy mecz eliminacji mistrzostw świata z Kazachstanem (2:2). Stępiński występuje w drużynie do lat 21, która przygotowuje się do młodzieżowych mistrzostw Europy, które w czerwcu (16.06-30.06) odbędą się w Polsce. - Nie ma się co oszukiwać - na razie jestem bardziej potrzebny w młodzieżówce. Oczywiście chcę grać w pierwszej reprezentacji, ale na zgrupowanie U-21 jadę z tym samym nastawieniem. Poza tym, lubię tam grać - tłumaczy.

Ale nie oznacza to, że nie myśli o kadrze Nawałki. - Euro dało mi ogromy zastrzyk doświadczenia, pewności siebie. Przez sześć tygodni miałem okazję trenować ze śmietanką polskiego futbolu. Teraz to procentuje. Chciałbym wystąpić na młodzieżowych mistrzostwach Europy i mundialu w Rosji - kończy napastnik.

Komentarze (2)
avatar
poważny.grzesznik
25.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pocieszające jest to że Stępiński wyciągnął wnioski z pierwszej nieudanej zagranicznej przygody. Niech ciężko pracuję a jak nie zdaży się nic nie przewidzianego to odniesie sukces 
avatar
Imisirah
25.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niech mu się wiedzie bo Lewy wiecznie w formie nie będzie a lata lecą. Ten napastnik na prawdę daje nadzieję na bliskie jutro.