Legia miała miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki, ale nie potrafiła znaleźć sposobu na przebicie się przez mur stworzony przez drużynę Czesława Michniewicza. Do przerwy Bruk-Bet prowadził 1:0 po golu Vlastimira Jovanovicia z rzutu karnego podyktowanego za zagranie ręką Jakuba Rzeźniczaka. Po zmianie stron Słonie wykorzystały kolejną "11" - tym razem sędzia Bartosz Frankowski wskazał na "wapno" po faulu Michała Kopczyńskiego na Wojciechu Kędziorze, a rzut karny pewnie wykorzystał sam poszkodowany. Legię stać było tylko na honorową bramkę, którą strzałem z rzutu wolnego zdobył Nemanja Nikolić.
- Szkoda było przegrać ten mecz. Nie zasługiwaliśmy na to. Nieciecza zdobyła bramki po rzutach karnych, ale to my dominowaliśmy na boisku. Mimo wszystko nie udało się wygrać. To głupia porażka - przyznał trener mistrza Polski, Besnik Hasi.
W Niecieczy duet środkowych obrońców Legii stworzyli Jakub Rzeźniczak i Jakub Czerwiński. Dla kapitana zespołu był to pierwszy występ od 20 sierpnia, a Czerwiński tym występem zadebiutował w barwach Legii. To po ich błędach Bruk-Bet strzelił oba gole - w końcu Kopczyński sfaulował Kędziorę, próbując naprawić błąd kolegi, który stracił piłkę na rzecz napastnika gospodarzy.
- Para stoperów zrobiła swoje, nie mogę mieć do zawodników pretensji. Pierwszy karny był nieszczęśliwy. Przy drugim podjęliśmy ryzyko gry na 1:1. Czekamy, co wydarzy się teraz z Michałem Pazdanem. Mamy trzech środkowych obrońców, dwóch musi grać, ale mamy wybór - tłumaczy Hasi.
Po końcowym gwizdku Albańczyk rozmawiał z kibicami Legii, którzy przyjechali na mecz do Niecieczy. - To zostaje miedzy mną, a kibicami, nie będę o tym mówił - ucina szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Aleksandar Prijović o Lidze Mistrzów: trzecie miejsce byłoby sukcesem (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Tak zapamiętają Polskę w LM.