Łukasz Radliński rozpoczął swój trzeci sezon w Nowym Sączu. 33-letni golkiper gwarantuje solidny poziom między słupkami, ale w Sandecji nie ma odpowiedniego zabezpieczenia na przypadki losowe. Alternatywą jest 21-letni Julian Grzegorczyk, ale on nie zadebiutował jeszcze w I lidze. - Brakuje nam zdecydowanie jeszcze jednego bramkarza - podkreśla Radosław Mroczkowski.
Wiosną zmiennikiem Radlińskiego był Michał Gliwa, ale tego zawodnika nie ma już w Sandecji. Dlatego też można spodziewać się jeszcze jednego transferu biało-czarnych. - Pracujemy nad tym od dłuższego czasu, żeby sprowadzić zawodnika na tę pozycję, ale jeszcze takiego komfortu nie mamy - wyjaśnia szkoleniowiec.
Sądecki zespół latem sprawdzał kilku bramkarzy. Wśród kandydatów byli Konrad Zacharski, Aleksander Kozioł i Słowak Patrik Le Giang. Testowany miał być także Wojciech Pawłowski, ale Sandecja zrezygnowała z takiego pomysłu.
Dlatego też pewniakiem do gry między słupkami jest Łukasz Radliński. Podczas meczu ze Stalą Mielec zachował czyste konto. Musiał skapitulować, gdy Jakub Świerczok z GKS-u Tychy pewnie wykonał rzut karny, choć rzucił się w dobrym kierunku. Trzeba też zauważyć, że miał przynajmniej 2 interwencje, w których uratował drużynę przed stratą drugiej bramki przy stanie 1:1.
- Łukasz prezentuje swój poziom i ma umiejętności, z których korzystamy. Dlatego też broni w Sandecji, a nie siedzi na ławce - komentuje trener Mroczkowski.
Pod koniec spotkania z GKS-em Tychy kibice przeżyli chwilę grozy, bo podstawowy bramkarz Bianconerich doznał urazu, ale wytrwał na boisku do końcowego gwizdka.
ZOBACZ WIDEO Rajd Rzeszowski: Tak "Kajto" jechał po zwycięstwo