Thomas Mueller jest stałym egzekutorem rzutów karnych w Bayernie Monachium, choć zdarzało się, że z "wapna" uderzał Robert Lewandowski. W tak ważnym starciu jak półfinał Ligi Mistrzów zmiany wykonawcy nie było i w 34. minucie bramkarza Atletico Madryt bezskutecznie próbował pokonać Niemiec.
Mueller w tym sezonie klubowym wykorzystał siedem rzutów karnych, pokonując Bernda Leno z Bayeru, Marwina Hitza z FC Augsburg, Roberto z Olympiakosu, Romana Burkiego z Borussii, Timo Horna z 1.FC Koeln, Rona-Roberta Zielera z Hannoveru oraz Felixa Wiedwalda z Werderu. Równocześnie jednak zmarnował już cztery "jedenastki": zanim nie pokonał Jana Oblaka, nie skierował piłki do bramki 1.FSV Mainz, Dinama Zagrzeb i VfL Bochum.
- Futbol czasami bywa ekstremalny. Wiele nam się w tym meczu powiodło, ale niestety nie wszystko. Niestety nie daliśmy rady. Oczywiście jestem rozczarowany, że nie strzeliłem karnego - skomentował zawiedziony Mueller.
Bawarczycy po pierwszym golu byli w gazie i od razu ruszyli do dalszych ataków. Gdyby wyszli na prowadzenie 2:0, mogliby więcej uwagi poświęcić na zabezpieczenie tyłów i wówczas po przerwie Antoine Griezmann nie stanąłby oko w oko z Manuelem Neuerem i nie strzeliłby gola. - Gol Muellera z karnego mógł być golem na wagę awansu. Drużyna grała wtedy wspaniale - ocenił legendarny piłkarzy Bayernu Franz Beckenbauer.
Pep Guardiola może teraz mieć wątpliwości, czy postąpił słusznie, pozwalając na wykonanie karnego Muellerowi. Lewandowski swoje dwa ostatnie rzuty karne w spotkaniach Bayernu wykorzystał (przeciwko 1.FSV Mainz w minionym sezonie oraz w styczniu 2016 roku w meczu z Hamburgerem SV).
ZOBACZ WIDEO Ondrej Duda: Ten mecz mógł się potoczyć inaczej, gdyby... (źródło TVP)
{"id":"","title":""}