Krakowianie nie potrafili wygrać w lidze od 6 listopada i spotkania 15. kolejki z Zagłębiem Lubin. W 11 następnych meczach zdobyli tylko cztery punkty, przez co wylądowali w strefie spadkowej. Przełamanie przyszło w poniedziałek w Niecieczy - prowadzeni pierwszy raz przez Dariusza Wdowczyka wiślacy pokonali Termalicę na jej terenie aż 4:2.
- Bardzo nam brakowało tego zwycięstwa i cieszymy się z niego, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że to dopiero początek drogi. Chciałbym wierzyć w to, że to prawdziwe przełamanie. Musimy pójść za ciosem i wygrać też w piątek z Jagiellonią - mówi Paweł Brożek.
Biała Gwiazda zagrała w Niecieczy bardzo ofensywnie i ten ryzykowny manewr Dariuszowi Wdowczykowi się opłacił. Zadowoleni z takiej strategii byli tez sami piłkarze.
- Utrzymywaliśmy się przy piłce, stwarzaliśmy sytuacje i byliśmy groźnie. Zagraliśmy wysoko, stąd brały się nasze odbiory i nasze fajne akcje. Trener chce grać ofensywnie i nam to jak najbardziej pasuje - przekonuje Brożek.
Wdowczyk przejął Wisłę na 30 godzin przed meczem z Termalicą. Co zdążył zrobić w tak krótkim czasie?
- Przećwiczyliśmy stałe fragmenty gry i ustawienie na mecz z Termalicą. Mamy taki potencjał w ofensywie, że powinniśmy grać ofensywnie. Rozmawialiśmy z trenerem w grupie i indywidualnie. Po takiej serii niewygranych meczów potrzebne było posprzątanie w głowach. Potrzebowaliśmy człowieka, który podniesie nas mentalnie, ale też zachowa spokój. To było nam potrzebne - twierdzi Brożek.
33-latek strzelił w Niecieczy swojego ósmego ligowego gola w sezonie, a asystował mu Zdenek Ondrasek. Przy Reymonta 22 wiele sobie obiecują po współpracy byłego reprezentanta Polski z Czechem.
- Z meczu na mecz jest coraz lepiej. Nie uczestniczyłem w przygotowaniach, więc trudno nam było się od razu zgrać, ale liczę na to, że dotrzemy się jak najszybciej - mówi Brożek.
Zobacz wideo: Jego samobójstwo wstrząsnęło Polską. Rodzice wciąż nie mogą pogodzić się z tą śmiercią