- To swego rodzaju wojna. Cały Wrocław tym żyje - tak spotkanie Śląska z KGHM Zagłębiem Lubin zapowiadał Krzysztof Ostrowski. I rzeczywiście mecz zaczął się od mocnego uderzenia. Jeszcze spotkanie dobrze się nie rozpoczęło, a już dał o sobie znać Mariusz Pawełek.
Bramkarz Śląska popełnił fatalny błąd przy wyprowadzaniu piłki. Ta dotarła do Łukasza Piątka, a ten sprytnym strzałem sprzed pola karnego zdobył gola! To była 60 sekunda meczu!
Po szybkim objęciu prowadzenia KGHM Zagłębie Lubin czekało na własnej połowie na to, co zrobi rywal. A wrocławianie długo nie potrafili się pozbierać. Niby atakowali, ale bez przekonania. Goście natomiast z zimną krwią wykorzystywali każdy błąd przeciwnika. W 14. minucie dalekim wybiciem akcję rozpoczął Martin Polacek. Filip Starzyński dograł do Dorde Cotry, a ten dośrodkował do Jarosława Kubickiego, który głową zdobył gola! 2:0 dla Zagłębia. Takiego początku spotkania nikt we Wrocławiu się nie spodziewał.
Śląsk cały czas miał optyczną przewagę, ale to Zagłębie kontrolowało spotkanie. Gospodarze rywala postraszyli dopiero w 27. minucie, kiedy mocny strzał sprzed pola karnego oddał Igor Tyszczenko, piłka przeszła obok bramki. Co ciekawe, Tyszczenko w tym spotkaniu debiutował w zielono-biało-czerwonych barwach.
Na drugą połowę meczu w drużynie Śląska nie wyszedł już Ryota Morioka. Japoński czarodziej miał zbawić wrocławian. Na tle Zagłębia wypadł jednak bardzo blado, a czapką nakrywał go Starzyński. Ten po powrocie z Belgii w Lubinie zdecydowanie odżył i znów urzeka swoją grą. Świadczą o tym jego statystyki - pięć meczów, dwa gole i dwie asysty. Japończyk o takich osiągnięciach może pomarzyć.
Po przerwie sytuacja na boisku jednak się nie zmieniła. Śląsk rozgrywał piłkę, starał się atakować, lecz nic mu z tego nie wychodziło. Defensywa Zagłębia była szczelna i nie popełniała błędów. Miedziowi nastawili się na grę z kontry i po niektórych z ich akcji fani WKS-u drżeli o to, by ich pupile nie stracili kolejnego gola. Świetną szansę w 58. minucie zmarnował choćby Łukasz Janoszka. Chwilę później Lasza Dwali wybił piłkę niemal z linii bramkowej.
Ostatecznie Zagłębie Lubin wygrało we Wrocławiu 2:0 i umocniło się w czołowej ósemce Ekstraklasy. Przed Śląskiem teraz bardzo trudne tygodnie. O utrzymanie w lidze wrocławianom wcale nie będzie łatwo. Dziś zespół Romualda Szukiełowicza jest trzeci, ale od końca. Z Zagłębiem nie oddał nawet celnego strzału!
Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin 0:2 (0:2)
0:1 - Łukasz Piątek 1'
0:2 - Jarosław Kubicki 14'
Składy:
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Igor Tyszczenko, Adam Kokoszka, Lasza Dwali, Mariusz Pawelec, Jacek Kiełb (82' Krzysztof Ostrowski, Tomasz Hołota, Tom Hateley, Robert Pich, Ryota Morioka (46' Dudu Paraiba), Kamil Biliński (67' Konrad Kaczmarek).
KGHM Zagłębie Lubin: Martin Polacek - Aleksandar Todorovski, Lubomir Guldan, Maciej Dąbrowski, Dorde Cotra, Arkadiusz Woźniak, Łukasz Piątek, Jarosław Kubicki, Łukasz Janoszka (77' Krzysztof Janus), Filip Starzyński (82' Adrian Rakowski), Krzysztof Piątek (89' Michal Papadopulos).
Żółte kartki: Konrad Kaczmarek, Adam Kokoszka, Dudu Paraiba (Śląsk) oraz Arkadiusz Woźniak, Krzysztof Janus (Zagłębie).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
#dziejesiewsporcie: zamieszki na meczu w Grecji