Tak szybkiego comebacku Francka Ribery'ego się nie spodziewano. Francuz sam przyznawał, że liczy na występ w zaplanowanym na 12 grudnia pojedynku z FC Ingolstadt. - Trener w piątek zapytał mnie, czy czuję sie na siłach. Odpowiedziałem, że oczywiście - wyjaśnił 32-latek, który przed doznaniem kontuzji był liderem Bayernu Monachium.
Skrzydłowy po pojawieniu się na murawie w 75. minucie nękał defensywę Borussii Moenchengladbach. Choć był podwajany, potrafił podkręcać tempo, wygrywać pojedynki z rywalami, przedzierać się przed bramkę Yanna Sommera i strzelić gola honorowego (na 1:3). - To trafienie było ukoronowaniem udanego powrotu - ocenił dyrektor sportowy Matthias Sammer.
Ribery w tym roku może zagrać jeszcze w czterech spotkaniach Bayernu. Pep Guardiola na pewno da mu szansę, ale na występy w pełnym wymiarze czasowym doświadczony pomocnik poczeka raczej do rundy rewanżowej, która rozpocznie się w drugiej połowie stycznia.
- To była długa przerwa, więc nie jest mi łatwo. Nigdy nie powiem, że teraz gram na 60, 70 czy 80 procent, ale wiem, że na 100 procent gotowy będę dopiero wiosną. Muszę odzyskać rytm i więcej potrenować. Potrzeba czasu - stwierdził Ribery, cytowany przez magazyn "Kicker".
Gdy Ribery odzyska optymalną formę, stoczy niezwykle interesujący pojedynek o miejsce w podstawowym składzie z Douglasem Costą i Kingsleyem Comanem. Brazylijczyk i młodszy z Francuzów również świetnie czują się na lewym skrzydle, a ostatnie miesiące mieli niezwykle udane.