Młodzieżowy reprezentant Polski w latach 2011-2014 był związany z Herthą Berlin, a do Pasów trafił w czerwcu 2014 roku. Trener Robert Podoliński nie widział jednak dla niego miejsca w kadrze I zespołu i Horoszkiewicz nie zdążył nawet zadebiutować w I drużynie Cracovii.
Jeszcze w sierpniu 2014 roku rozwiązał kontrakt z krakowskim klubem, a po kilku tygodniach związał się z Podbeskidziem, do którego 12 miesięcy później trafił... Robert Podoliński. Występ przeciwko Cracovii był nie tylko pierwszym Horoszkiewicza przy Kałuży 1, ale w ogóle pierwszym ligowym za kadencji Podolińskiego, czyli od 20 września.
- Takie jest życie piłkarza, że trafiają się mecze zwykłe i mecze bardziej szczególne. Spotkanie na Cracovii należy do tej drugiej kategorii - mówi Horoszkiewicz i dodaje: - Nie tak sobie wyobrażałem pierwszy mecz na Kałuży 1, ale w takich okolicznościach cieszę się, że mecz z Ruchem Chorzów jest już w sobotę. Będziemy chcieli odrobić to, co straciliśmy w Krakowie.
Dla Cracovii zwycięstwo z Podbeskidziem było już szóstym z rzędu przed własną publicznością. W pięciu poprzednich meczach przy Kałuży 1 Pasy zdobyły aż 18 bramek, więc stadion Cracovii nie był dla Horoszkiewicza wymarzonym miejscem na pierwszy od 74 dni ligowy występ.
- To jest Ekstraklasa i z żadnym rywalem nie będzie grało łatwo. Poza tym należy od nas oczekiwać, że będziemy grali lepiej. Nie zagraliśmy w Krakowie dobrego meczu, ale może lepiej, że teraz przegraliśmy 1:4 niż potem przegrać cztery po 0:1 - mówi 20-latek.