Honorową bramkę dla Górali przy Kałuży 1 zdobył właśnie Mateusz Szczepaniak, który tym samym przypomniał się krakowskim kibicom. W lipcu 2011 roku wychowanek Zagłębia Lubin starał się o angaż w Pasach, ale Jurij Szatałow nie zdecydował się na zatrudnienie go.
Szczepaniak nie żywi urazu do Cracovii, ale zdobyta w Krakowie bramka dała mu radość. Napastnik Podbeskidzia żałuje jednak, że nie wykorzystał dwóch innych dobrych okazji: - Gdybyśmy wygrali, to by była taka mała zemsta. Mogę być tylko w małym stopniu zadowolony ze zdobycia bramki, a powinienem strzelić jeszcze dwa gole. W pierwszej połowie zrobiliśmy fajną akcję, ale włączyłem myślenie, a tego w polu karnym się nie robi. Żałuję tego. W drugiej połowie Grzesiek Sandomierski bardzo dobrze obronił moją "główkę"
Pokonując Grzegorza Sandomierskiego, Szczepaniak przerwał trwającą pięć kolejek strzelecką niemoc. - Czekałem na takie przełamanie. Były mecze, które grałem na lewej pomocy i dopiero ostatnio zagrałem na "10", ale też się musiałem przenieść, bo Kristian Kolcak dostał czerwoną kartkę. "10" to moja ulubiona pozycja, mogę grać przodem do bramki razem z drugim napastnikiem. Jest nas więcej w polu karnym. Cieszę się z tego przełamania - mówi 24-latek.
W trzech ostatnich kolejkach Podbeskidzie zdobyło tylko jeden punkt i wylądowało na 13. miejscu w tabeli. - Tabela jest mocno spłaszczona. Chcemy awansować do pierwszej "ósemki" i nie będzie łatwo, ale trener Robert Podoliński wykonuje dobrą pracę i stać nas na awans. W Krakowie zdarzył się wypadek przy pracy, Cracovia jest w sztosie, a my nie zdołaliśmy jej zatrzymać - przyznaje Szczepaniak.
W niedzielę Górale byli o krok od zwycięstwa z Legią Warszawa (2:2), a w środę wyraźnie ulegli Pasom. Który zespół jest mocniejszy? - W tym momencie Cracovia jest zdecydowanie mocniejsza od Legii. Cracovia gra fajną piłkę, ale na pewno na nią też jest jakiś sposób - mówi najskuteczniejszy w tym sezonie zawodnik Podbeskidzia.