Olimpia Grudziądz wreszcie zwycięska. "Każdy inny wynik determinowałby politykę klubu"

Olimpia Grudziądz wygrała na wyjeździe z Rozwojem Katowice 2:0. Dla grudziądzan było to pierwsze ligowe zwycięstwo od ośmiu pojedynków. - Każdy inny wynik determinowałby politykę klubu - przyznał Jacek Paszulewicz.

Ostatnie tygodnie w Olimpii Grudziądz były nerwowe. Zespół, który przed sezonem typowany był w gronie drużyn mogących walczyć o awans do Ekstraklasy, był coraz niżej w ligowej tabeli, a na półmetku zajmował ostatnią pozycję ze stratą 10 punktów do strefy gwarantującej utrzymanie. Przed spotkaniem z Rozwojem Katowice w ekipie z Grudziądza doszło do zmiany trenera: Artura Skowronka zastąpił Jacek Paszulewicz.

Olimpia do meczu w Katowicach przystąpiła mocno zmobilizowana. Wszak Rozwój był sąsiadem w ligowej tabeli, a po trzech wygranych spotkaniach z rzędu miał 7 "oczek" zapasu nad grudziądzanami. - Mecz miał bardzo istotne znaczenie dla obu drużyn, bo każdy inny wynik jak wygrana Olimpii determinowałaby politykę klubu i to co by się działo po przerwie zimowej. Przyjeżdżając do Katowic postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Do samego końca nie zadowalał nas remis i szukaliśmy różnych rozwiązań - przyznał Paszulewicz.

Grudziądzanie od pierwszego gwizdka atakowali i byli stroną dominującą. Dopiero po 20 minutach Rozwój zaczynał przejmować inicjatywę. Z kolei po zmianie stron Olimpia miała dużą przewagę, ale długo nie potrafiła jej udokumentować bramką. - Z przekroju meczu byliśmy zespołem dojrzalszym jeśli chodzi o umiejętności piłkarskie. Szanse były po obu stronach i Rozwój mógł w pierwszej połowie po naszym błędzie zdobyć bramkę, która być może ustawiłaby mecz. My jednak kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń - ocenił Paszulewicz.

Przed Olimpią trudne zadanie. Zespół z Grudziądza zimę spędzi na ostatnim miejscu w tabeli I ligi. Zwycięstwo nad Rozwojem dało drużynie Olimpii wiele radości. Po ostatnim gwizdku utonęli oni w tańcu radości i odśpiewali refren znanego hitu zespołu Piersi - "Bałkanica". Trener Olimpii studzi jednak nastroje. - Mogę tylko pogratulować swoim zawodnikom z jednoczesnym apelem o to, że dopiero jesteśmy na początku drogi, która jest długa, kręta i wyboista. Liczę, że na jej końcu Olimpia mimo wszystko utrzyma się w I lidze. Tego też życzę trenerowi Smyle, by utrzymał Rozwój w I lidze. Oba kluby borykają się z różnymi problemami i cel jest taki, by to kto inny opuścił szeregi I ligi - stwierdził Paszulewicz.

Pod wodzą nowego szkoleniowca Olimpia prezentowała się zdecydowanie lepiej niż w poprzednich pojedynkach. Paszulewicz nie ukrywał, że jego zawodnicy zrealizowali niemal wszystkie założenia taktyczne. - Głównym założeniem było wygrać mecz. Ja w swojej pracy trenerskiej wychodzę z takiego założenia, że każdy z zawodników ma określone zadanie. Obdzielam zadaniami zespół, a nie rozmyślam o tym jak będzie. Ważne by zawodnicy myśleli o finalnym celu, jakim jest zdobycie trzech punktów - ocenił Paszulewicz.

W Katowicach Olimpia zagrała osłabiona brakiem Roka Elsnera, a dopiero w końcówce spotkania na boisku pojawił się Dariusz Kłus. - Nie ukrywam, że problemy kadrowe, które wystąpiły w tygodniu spowodowały, że zmieniliśmy koncepcję gry w środku pola, gdzie ustawiliśmy trzech mobilnych zawodników i to też było kluczem do opanowania tej części. Zespół Rozwoju górował nad nami wzrostem, było to ryzyko, bo mogli oni dominować ze stałych fragmentach gry, a my mogliśmy operować piłką w środku pola - zakończył trener Olimpii.

Źródło artykułu: