Zamachowcy wzięli go na celownik w 1978 roku. Członkowie flamandzkiej organizacji neonazistowskiej chcieli porwać w Belgii znanego Polaka i doprowadzić do wymiany za kolegę odbywającego karę więzienia w naszym kraju. Padło na Lubańskiego.
Uratowało go to, że kilka tygodni przed zamachem zmienił mieszkanie. - Zostawiłem jednak ten sam numer telefonu. Wydzwaniali, żeby się upewnić, czy jestem w domu, aż w końcu zaatakowali - relacjonuje sam zainteresowany. Terroryści w mieszkaniu spotkali Czecha, do którego strzelili.
Napastnik na kilka tygodni wyjechał do Polski. Zadecydowały względy bezpieczeństwa. Terrorystów szybko jednak złapano i Lubański mógł wrócić do Belgii. W Lokeren występował przez osiem lat.