Jeszcze kilka tygodni temu stadion w Mielcu był dla drużyn z Ekstraklasy twierdzą nie do zdobycia. Termalica Bruk-Bet Nieciecza wygrała tam z Zagłębiem Lubin, Górnikiem Zabrze i Lechem Poznań, a także remisowała z Pogonią Szczecin i Górnikiem Łęczna. W dwóch ostatnich pojedynkach receptę na pokonanie Słoników znaleźli piłkarze Lechii Gdańsk i Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Mecz z Podbeskidziem w pierwszej połowie nie zachwycił publiczności zgromadzonej na trybunach mieleckiego obiektu. Brakowało celnych strzałów. Tuż po przerwie bramkę zdobył Mateusz Możdżeń i właśnie ten gol "ustawił" mecz. - To było spotkanie z gatunku: kto pierwszy zdobędzie gola, ten ustawi sobie mecz. Pierwsza połowa remisowa, bez celnych strzałów na bramkę. Po przerwie mieliśmy piłkę na połowie przeciwnika, zagraliśmy niecelnie i z tego poszła kontra, po której straciliśmy gola. Od tego momentu zarysowała się większa dojrzałość Podbeskidzia, którą udało się udokumentować podwyższeniem wyniku - stwierdził trener Termaliki, Piotr Mandrysz.
Po stracie gola niecieczanie robili wszystko, by odrobić straty, ale nie potrafili sforsować defensywy Podbeskidzia. Na wysokości zadania stanął również Emilijus Zubas. - Chcieliśmy strzelić chociaż jednego gola, ale nadziewaliśmy się na kontry, a też dobra postawa Zubasa nam to uniemożliwiła. Nie tak sobie wyobrażaliśmy zakończenie naszej obecności w Mielcu, ale tak jak po wygranych meczach nie chodziliśmy z głową w chmurach, tak i teraz nie będziemy się załamywać - przyznał Mandrysz.
Swoją pierwszą rundę w Ekstraklasie Termalica Bruk-Bet Nieciecza zakończyła z dorobkiem 19 punktów i sklasyfikowana jest na 9. pozycji. Słoniki w pozostałych spotkaniach chcą zdobyć kolejne "oczka", by w przyszłym roku spokojnie myśleć o utrzymaniu w elicie. - Gramy jeszcze w tym roku sześć spotkań i musimy zdobyć jak najwięcej punktów, żeby zima była spokojna - zadeklarował Mandrysz.