- Marzę o grze w Premier League - powtarza Karol Linetty, pytany o kwestie transferowe. Zaraz dodaje, że póki co musi skupiać się na grze w Lechu, a medialnych spekulacji nawet nie czyta. Tylko w tym tygodniu łączono go z Leicester City, Fiorentiną oraz Udinese.
Najlepszym oknem wystawowym dla młodego zawodnika są występy w Lidze Europy. W tym sezonie radził sobie w niej ze zmiennym szczęściem, ale w czwartek był wyróżniającą się postacią na boisku. Szczególnie imponował zagraniami w pierwszej połowie, kiedy doskonale radził sobie z rywalami pod presją i skutecznie rozgrywał piłki na skrzydła. Wygrywał nawet pojedynki główkowe z wyższymi przeciwnikami i notował bardzo mało strat.
Nieco mniej widoczny był po zmianie stron, co nie zmienia jego wysokiej oceny za spotkanie. Jego gra nie wskazywała na to, że był jednym z najmłodszych zawodników.
Gdyby trafił na wymarzone Wyspy Brytyjskie, jego meczowe zadania mogłyby wyglądać podobnie. W czwartek młody gracz zaliczył poważny test. - Taki mecz to doświadczenie, którego nikt mi już nie zabierze - przyznaje.
Zadanie było trudniejsze tym bardziej, że Linetty nie grał na pozycji, na której od wielu miesięcy występuje w Lechu. W czwartek grał za plecami Kaspera Hamalainena. - Na tej pozycji mam więcej luzu. Czułem się dobrze. Miałem kilka piłek, które mogłem zagrać lepiej - mówi skromnie reprezentant Polski.
Kluby z jego ulubionej ligi wysłały swoich przedstawicieli na trybuny Inea Stadionu. Pośród dziesiątek skautów znaleźli się przedstawiciele Arsenalu, Stoke czy Southamptonu. Czy po meczu jest bliżej transferu? Jeśli goście mieli zapisać w notesach nazwisko któregoś z lechitów, to z pewnością Linettego.