Norwegowie raczej z szacunkiem wypowiadają się o jego pobycie w Polsce, pamiętają przecież o wywalczonym mistrzostwie Polski. Z drugiej strony pozbycie się ich rodaka ani miejscowych mocno nie zdziwiło, ani też nie oburzyło.
- Nie martwimy się tym. Wiem, że w takim klubie jak Legia wymagania są bardzo wysokie - mówi nam Sindre Ogar z gazety "Verdens Gang".
I przyznaje, że pomimo tego Henning Berg w ojczyźnie nadal ma całkiem dobrą opinię. - Oczywiście, nie poradził sobie w Blackburn, teraz znowu został zwolniony. Nie jest jednak taki najgorszy, w końcu zdobył mistrzostwo. Tutaj nieźle mu szło w Lyn [trzecie miejsce w lidze - dop. WP], jego praca w Lillestroem też była ok.
Nic na razie nie wiadomo o kolejnym zajęciu byłego trenera Legii Warszawa, ale norweski dziennikarz przewiduje, że jeśli ten będzie miał oferty, to raczej z ojczyzny. - Raczej trudno będzie mu teraz prowadzić klub zagraniczny - uważa.
Berg to były świetny piłkarz, który z Manchesterem United wygrał nawet Ligę Mistrzów. Jest legendą norweskiego futbolu, ale jako zawodnik. Jak trener wciąż jest na dorobku, miejscowi dziennikarze nie zaliczają go nawet do rodzimej czołówki szkoleniowców.
- W czołowej trójce na pewno nie jest. Tam mamy Ole Gunnara Solskjaera czy Stale Solbakkena prowadzącego FC Kopenhaga. Berg to nie jest najwyższy poziom naszych trenerów, ale nie jest daleko od nich, znajduje się w kolejnej grupie. Jeśli znajdzie klub i odniesie sukces, wtedy za kilka lat może zostać nawet selekcjonerem drużyny narodowej. Musi jednak coś osiągnąć.
Berg stracił pracę w Legii na początku października. Od tego czasu unika kontaktów z prasą, również rodzimą. Ciągle opłacany jest zresztą przez Legię, choć szef klubu Bogusław Leśnodorski jest przekonany, że nie będzie musiał mu płacić wszystkich pieniędzy z kontraktu, który obowiązuje do czerwca 2018 roku.
46-letni Norweg pracował w Legii od stycznia 2014 roku.
Obserwuj @Jacek_Stanczyk