Mało jest piłkarzy niemal anonimowych w wieku dwudziestu pięciu lat, którzy jeszcze zdążają rozbłysnąć. Jemu się udało. I zapewne najdalej za rok trafi do wielkiego klubu.
Trafi, bądź raczej wróci, bo tym klubem będzie najprawdopodobniej Barcelona, w której już raz był. Przecież minionego lata powiedział, gdy kilka ekip sondowało możliwość wykupienia go z Celty, że albo pozostanie w niej, albo przeniesie się na Camp Nou. Pozostał, bo nie chciał czekać pół roku na uprawnienie do gry. Biorąc pod uwagę jego wiek - nie ma się co dziwić.
Zakasował Messiego
Nie ma też powodu, by teraz zmieniał zdanie. A tym bardziej nie zmieni go Barcelona. To przecież on liderował drużynie, która w piątej kolejce Primera Division rozbiła mistrza Hiszpanii 4:1. Jeśli ktoś do tego dnia nie wiedział, kim jest Nolito, albo nie dowierzał opowieściom o jego niezwykłej formie i klasie, obejrzawszy mecz na Balaidos musiał zrozumieć, że mowa o piłkarzu doprawdy nietuzinkowym.
Po pięciu kolejkach Nolito współliderował zarówno klasyfikacji najlepszych strzelców jak i asystentów Primera Division. Miał na koncie pięć goli i trzy ostatnie podania. A do tego mnóstwo wykreowanych sytuacji bramkowych. Znawców Primera Division jego statystyki bynajmniej nie zaskakują.
Gdyby w poprzednim sezonie grał nie w przeciętnej Celcie, lecz w którymś z zespołów hiszpańskiej czołówki, zostałby już kilka miesięcy temu uznany za gwiazdę światowej miary. Bo były to rozgrywki, w których prezentował się rewelacyjnie. Dość powiedzieć, że według obliczeń Opty wygenerował 96 sytuacji bramkowych dla zespołu, podczas gdy Messi o jedną mniej, a Cristiano Ronaldo - 75. Zatem naszemu bohaterowi zabrakło tylko lepszych partnerów, którzy potrafiliby uczynić zeń piłkarza sezonu. Został zaledwie członkiem jedenastki all star.
Nolito najbardziej zadziwia żywotnością. Znajduje się w nieustannym ruchu, ciągle prosi o piłkę, a kiedy ją dostanie, bardzo rzadko gra coś prostego, nie posuwającego akcji do przodu. Zazwyczaj szuka rozwiązania niebanalnego. A im cięższa sytuacja, tym większą widać po nim radość z podjęcia próby jej rozwiązania, nawet jeśli nie okaże się ona udana. Przypomina pod tym względem zapalonego szaradzistę. (...)
Leszek Orłowski
Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna"! Od wtorku w kioskach!
Czytaj w PN
Rybus uspokaja: na Szkocję będę gotowy
Los Berga przesądzony. Norweg wyleci z Legii w tym tygodniu
Oficjalnie: GKS Katowice ma nowego trenera