W pierwszych dziesięciu oficjalnych spotkaniach Bayeru Leverkusen w bieżącym sezonie Wendell rozegrał 888 minut na pozycji lewego obrońcy, a Sebastian Boenisch przebywał na boisku tylko przez 12 minut. Przeciwko Werderowi Brema piłkarz z Kraju Kawy usiadł na ławce i w pełnym wymiarze czasowym mógł zagrać były reprezentant Polski.
Decyzję Rogera Schmidta należy tłumaczyć rotacją, a nie trwałą tendencją. Aptekarze w środę zmierzyli się z 1.FSV Mainz (1:0), by już w najbliższy wtorek zagrać na wyjeździe z FC Barceloną w Lidze Mistrzów, toteż trener postanowił oszczędzić kilku podstawowych zawodników (na ławce zawody zaczął też m.in. Hakan Calhanoglu).
Bayer wygrał na Weserstadion 3:0, a do najjaśniejszych punktów zespołu należał Boenisch. "Wykorzystał szansę, którą otrzymał. Wygrał najwięcej pojedynków spośród wszystkich zawodników, dokładnie dogrywał piłkę do pomocników, często pokazywał się do gry i miał spory udział w wyjazdowym zwycięstwie. To był naprawdę dobry występ" - napisał "Sportal", który przyznał 28-latkowi notę "2". Równie korzystnie wypadli jeszcze tylko Kyriakos Papadopoulos i Christoph Kramer.
"Widać było, że nieco brakuje mu rytmu meczowej, ale zwłaszcza w drugiej połowie był bardzo aktywny i pokazywał się w grze ofensywnej" - ocenił "Rheinische Post", od którego Boenisch otrzymał ocenę "2,5". Wiele wskazuje na to, że trener Schmidt od teraz częściej będzie ufał starszemu z defensorów, lecz Polaka czeka długa droga, by wygrać rywalizację z Wendellem.