Kolejka niespodzianek w Serie A. Słaby De Sanctis, Glik zaspał, "Juve może przegrać z każdym"

TVN Agency
TVN Agency

W 5. kolejce ligi włoskiej nie zabrakło niespodziewanych rozstrzygnięć. Punkty straciły broniący tytułu Juventus Turyn, mająca mocarstwowe plany AS Roma oraz Torino FC, które dobrze rozpoczęło sezon.

Juventus Turyn nie zdołał pokonać na własnym terenie Frosinone Calcio, czyli zespołu, który jest beniaminkiem Serie A i po czterech kolejkach jako jedyny był bez punktów. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, a Stara Dama straciła gola w doliczonym czasie gry.

- Jestem rozczarowany, nie powinniśmy dopuścić do rzutu rożnego dla przeciwnika, po którym padł gol. Należało po prostu przytrzymać piłkę. Cóż, w składzie jest teraz wielu młodych zawodników, którym brak jeszcze doświadczenia i nie są przyzwyczajeni do gry w wielkim klubie. Niestety obecnie jesteśmy zespołem, który może każdego pokonać i z każdym może przegrać - skomentował Massimiliano Allegri, cytowany przez football-italia.net.

Sporym zaskoczeniem jest porażka AS Romy z Sampdorią Genua 1:2, nawet jeśli Giallorossi już w meczu z US Sassuolo (2:2) spisali się przeciętnie. - Nie zasłużyliśmy na to, by przegrać. Podobał mi się styl gry drużyny i polegliśmy jedynie na skutek błędów w obronie oraz słabej skuteczności. To trudny moment, ale jeśli będzie grać tak dalej, zdobędziemy sporo punktów - ocenił Rudi Garcia.

Morgan De Sanctis, który zastępuje kontuzjowanego Wojciecha Szczęsnego, znów puścił dwa gole. Tym razem otrzymał słabe noty (najgorsze w zespole obok Kostasa Manolasa), ponieważ źle ustawił mur i nie obronił strzału Edera z rzutu wolnego. Polski bramkarz po powrocie do zdrowia nie powinien obawiać się o swoje miejsce w składzie.

Po raz pierwszy przegrała Roma, a premierowej porażki doznało też Torino FC - 0:1 z Chievo Werona. Kamil Glik solidnie kierował defensywą Byków, miał sporo udanych interwencji, a ponadto stwarzał zagrożenie dla rywala po stałych fragmentach gry, jednak w 75. minucie zaspał i pozwolił wyjść na czystą pozycję Lucasowi Castro, który idealnym strzałem z 20 metrów nie dał szans Daniele Padellemu i przesądził o triumfie Latających Osłów.

Błąd Glika zdecydowanie obniżył oceny, które przyznały mu włoskie media. Serwis tuttomercatoweb.com wystawił notę "5,5" (skala 1-10), inne portale uznały, że zagrał na "6", czyli nieco lepiej od partnerów z obrony: Cesare Bovo i Emiliano Morettiego.

Sporym zaskoczeniem jest również bezbramkowy remis SSC Napoli z Carpi FC 1909, zwłaszcza przy uwzględnieniu, że Azzurri w dwóch wcześniejszych pojedynkach strzelili 10 goli. - Przed 90 minut próbowaliśmy przebić się przez zwartą obronę rywala, ale nie wygrywa się meczów, jeśli marnuje się dogodne okazje - skwitował trener Maurizio Sarri. Dodajmy, że nie wszyscy faworyci zawiedli w 6. serii gier. Po komplet punktów sięgnęły AC Milan, Inter Mediolan, Lazio Rzym oraz ACF Fiorentina.

Komentarze (0)