Czesław Michniewicz: Wspaniałe chwile rodzą się ze wspaniałych okazji

Radość ze zwycięstwa, ale też tonowanie emocji - tak najkrócej można streścić uczucia towarzyszące Czesławowi Michniewiczowi po niespodziewanym zwycięstwie Pogoni w Poznaniu.

- Pierwszy mecz sezonu z mistrzem to wyróżnienie, a zarazem trudny egzamin. Powiedziałem jednak moim piłkarzom, że wspaniałe chwile rodzą się ze wspaniałych okazji i my właśnie taką dostaliśmy - przyznał Czesław Michniewicz.

Opiekun Portowców nie ukrywa, że miał nieco obaw przed tym pojedynkiem. - Starannie się przygotowywaliśmy, ale wcześniej dostaliśmy zimny prysznic w sparingu z 1.FC Kaiserslautern. To było otrzeźwienie zarówno dla zawodników, jak i sztabu szkoleniowego - dodał.
[ad=rectangle]
Szczecinianie za wszelką cenę chcieli uniknąć defensywnej taktyki. - Ruszyliśmy zdecydowanie do przodu i już w pierwszych minutach mieliśmy poprzeczkę. Wtedy piłka do siatki nie wpadła, ale nadal atakowaliśmy. Zdawaliśmy sobie zresztą sprawę, że jeden gol nie wystarczy do zwycięstwa. Po zejściu Takafumiego Akahoshiego musiałem wcześnie wpuścić do gry Patryka Małeckiego, ale on dał świetną zmianę. Miał udział przy obu bramkach dla nas i znakomicie zniósł presję, którą wywierali na niego kibice na trybunach. Pamiętajmy też, że ten zawodnik wrócił do gry po ośmiu miesiącach, co tym bardziej każe pozytywnie ocenić jego występ - zaznaczył Michniewicz.

Czy dość eksperymentalne zestawienie Lecha - z Davidem Holmanem i Abdulem Azizem Tettehem grającymi od 1. minuty - było dla Pogoni tym większą szansą na sprawienie niespodzianki? - Absolutnie nie. Nie zakładałem, że te roszady nam pomogą, bo piłkarze, którzy grają rzadziej, często są jeszcze bardziej zdeterminowani, wiedząc, że kolejnej szansy mogą długo nie dostać. Poza tym w kadrze mistrza Polski słabych zawodników po prostu nie ma - oznajmił.

Źródło artykułu: