Sebastian Przyrowski: Nie tak to sobie wyobrażałem

- Crivellaro oddał strzał, który nie zdarza się często. Szczęście było w tym przypadku po stronie Wisły - tak [tag=8375]Sebastian Przyrowski[/tag] komentuje sytuację, po której musiał wyciągać piłkę ze swojej siatki.

W 24. minucie meczu otwarcia sezonu 2015/2016 Ekstraklasy Sebastian Przyrowski rzucił piłkę pod nogi Roberta Jeża, który nie opanował futbolówki, ta trafiła do Tomasza Cywki, który odegrał ją Rafael Crivellaro, a Brazylijczyk niespodziewanie z 40 metrów posłał ją do opuszczonej przez Przyrowskiego bramki Górnika.
[ad=rectangle]

- Zagrałem mocną piłkę do Roberta Jeża i on nie wiedział, czy ona jest do niego, czy ma ją przepuścić - nieporozumienie. Ja zostałem w tym samym miejscu i nie wróciłem do bramki, Wisła wygrała "przebitkę", rywal dostał piłkę i oddał strzał, który nie zdarza się często. Trochę w tym było przypadku, a trochę szczęścia Wisły - mówi Przyrowski.

Trener Robert Warzycha nie miał do swojego bramkarza pretensji o tę sytuację, ale już to, że w II połowie Przyrowski powtórzył ten sam błąd, rozzłościło opiekuna Górnika: - Powiedziałem Sebastianowi po meczu, że dwa razy z rzędu nie popełnia się tego samego błędu, bo przecież w drugiej połowie w podobny sposób podał do Madeja. Sebastian podawał w ciemno do Roberta Jeża, który jest bardzo dobrym zawodnikiem i też gdyby przyjął lepiej, to nie byłoby, o czym mówić. Uczymy się na błędach - jestem do niego cierpliwy.

- Łukasz bardzo chciał piłkę, ja mu zagrałem do przodu, a on uciekł do linii - kolejne nieporozumienie, ale na automatyzmy przyjdzie czas - przekonuje Przyrowski.

Górnik wywiózł z Krakowa punkt, choć musiał gonić wynik, ale zabrzanie z czystym sumieniem mogą powiedzieć, że byli bliżsi zwycięstwa niż Wisła. - Patrząc przez pryzmat naszej gry, to możemy powiedzieć, że to dwa stracone, a nie jeden zdobyty punkt. Mogliśmy mieć już dwa "oczka" na plusie, ale szybkie wyzerowanie konta też jest w porządku - mówi 34-letni golkiper.

Dla Przyrowskiego mecz z Białą Gwiazdą był debiut w barwach 14-krotnych mistrzów Polski i zarazem powrotem do Ekstraklasy po ponad dwuletniej przerwie, w czasie której występował w Levadiakosie i GKS-ie Tychy: - Może nie tak to sobie wyobrażałem, ale chciałem wrócić do Ekstraklasy i cieszę się, że mogłem znów w niej zagrać w barwach Górnika.

Źródło artykułu: