- Po raz kolejny przegraliśmy spotkanie na własne życzenie. Straciliśmy gola na minutę przed końcem pierwszej połowy, a to było kluczowe dla losów wyniku. Gdybyśmy utrzymali 0:0 do przerwy, to w drugich 45 minutach wszystko mogłoby się ułożyć korzystnie dla nas. Tak się nie stało i musieliśmy gonić. Nadziewaliśmy się też na groźne kontry gospodarzy, stąd porażka - powiedział Dawid Kudła.
23-letni golkiper Portowców udowodnił jednak, że decyzja Czesława Michniewicza o postawieniu właśnie na niego była słuszna. - Dziękuję trenerowi, że dał mi szansę w końcówce sezonu. Mam nadzieję, że również w następnych meczach będę miał możliwość gry. Oby tak dalej - dodał.
[ad=rectangle]
W fazie finałowej Pogoń nie błyszczy i w pięciu spotkaniach wywalczyła zaledwie jeden punkt (za wyjazdowy remis z Wisłą Kraków). Szczecinianom idzie więc jak po grudzie. Gdzie tkwi przyczyna? - Na pewno nie brakuje nam motywacji. Zawsze się mobilizujemy i cele się nie zmieniają. Zresztą gra w grupie mistrzowskiej to dodatkowy impuls, który powinien jeszcze bardziej wzmóc koncentrację. Nikt nam nie mówił, że jeśli skończymy sezon zasadniczy w pierwszej ósemce, to później będzie łatwo. My nie możemy patrzeć na to z kim gramy. Z każdym rywalem trzeba walczyć tak samo. Przegraliśmy w Poznaniu, ale mamy odmłodzony skład i być może czasem brakuje doświadczenia. To są normalne boiskowe sytuacje - zakończył Kudła.