Ryzykowne słowa Tadeusza Pawłowskiego: "Jak chcą gwizdać, to niech nie przychodzą"

Stadion, na którym swoje spotkania rozgrywa Śląsk Wrocław, z meczu na mecz straszy pustkami. Pomimo tego, że drużyna WKS-u walczy o czwarte miejsce w lidze, frekwencja nie przekracza 7000 widzów.

W 34. kolejce we Wrocławiu odnotowano dramatyczną frekwencję. Wciąż walczący o puchary Śląsk podejmował Górnika Zabrze, jednak spotkanie to zobaczyło niespełna 6 tysięcy fanów (5 875)! Ponad 40 tysięczny stadion wręcz straszył pustkami.
[ad=rectangle]
Tym razem wcale nie było lepiej. Potyczkę z zaprzyjaźnioną z kibicami Śląska Wrocław Lechią Gdańsk obserwowało jedynie 6986 widzów. Piłkarze WKS-u ostatecznie ten mecz wygrali, ale na pewno długimi fragmentami nie było to porywające widowisko. W okolicach 60. minuty słychać było gwizdy nielicznie zgromadzonej publiczności.

- Chciałbym się odnieść do gwizdów na stadionie, bo niektórzy zaczynają to robić. Mało ich. Piłka nożna jest grą gdzie są fajne okresy, ale i cięższe. I tak mało osób przychodzi. Jak chcą gwizdać, to niech nie przychodzą. Powinno być jak w Anglii, na dobre i na złe z drużyną. Bardzo dziękuję prawdziwym kibicom Śląska za wspaniały doping. Ci co gwiżdżą, to na pewno są teraz bardzo smutni - mówił Tadeusz Pawłowski na pomeczowej konferencji prasowej.

- Ja się cieszę, że wygraliśmy mecz. Zaraz będę świętował z drużyną - dodał po chwili.

Szkoleniowiec WKS-u podjął ryzykowną grę z kibicami WKS-u. Tych na meczach i tak już jest mało, co nie sprzyja klimatowi wokół klubu. W tym sezonie zielono-biało-czerwoni rozegrają jeszcze jedno spotkanie na własnym stadionie, z Pogonią Szczecin. Ilu wówczas fanów pojawi się na Stadionie Wrocław?

Euforia w Niecieczy

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: