Obrońca Crveny Zvezdy Belgrad Grzegorz Bronowicki dochodzi do siebie po kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych. Kontuzja, której piłkarz doznał na początku września w meczu drugiej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów w meczu z Apollonem Limassol wymaga jeszcze dwóch miesięcy leczenia, aby kolano doszło do pełnej sprawności. Mimo pewnych komplikacji zarówno Bronowicki jak i jego lekarze są optymistami i powrót 28-latka przewidują na początek marca.
- Byłem na konsultacji u mojego doktora i mówił on, że na tym etapie rehabilitacji wygląda to dość dobrze. Goi się, ale najważniejsza będzie reakcja kolana, kiedy wejdę na wyższe obroty. Te kolano to śliska sprawa. Trzeba postępować z nim bardzo delikatnie - wyjaśnia piłkarz. Bronowicki dodaje jednak, że mimo wszystko pojawiły się pewne niegroźne komplikacje. Kolano nie wróciło jeszcze do pełnej sprawności manualnej. - Są jeszcze jakieś problemy odnośnie pełnej funkcji kolana, ale mam zezwolenie na bieganie i ćwiczenie bez piłki. Mogę pomału "robić" kondycję. Jedyne, czego lekarz mi zabronił to dotykać piłki. I tego chyba szkoda najbardziej - przyznaje z niekrytym żalem.
Wiele wskazuje na to, że Bronowicki na boiska ligi serbskiej wróci dopiero w połowie marca. Zakładając, że przy zerwaniu więzadeł krzyżowych powrót do zdrowia trwa średnio dziewięć miesięcy widać, że rehabilitacja 28-latka przebiega bez większych problemów. - Po rozmowach z doktorem sądzę, że powrócenie do pełnej sprawności to kwestia jeszcze dwóch miesięcy. Chcę być w pełni sprawny żeby ostro włączyć się do walki o pierwszy skład - bojowo zapewnia "Bronek".
Na początku listopada wychowanek Górnika Łęczna kontrolnie odwiedził swój klub. Miejscowi lekarze przebadali jego kolano a trener zadecydował, że chce widzieć polskiego obrońcę na obozie przygotowawczym, który zaczyna się już 10 stycznia na Cyprze. - W Serbii byłem ostatnio. Bodajże miesiąc temu. Klubowi lekarze przyglądali się kolanu i byli chyba zadowoleni. Przedłużono mi pozwolenie na przebywanie w Polsce do połowy stycznia. Później znów jadę do Belgradu i lecę z drużyną na zgrupowanie na Cypr. Trener chce chyba, żebym znów poczuł klimat drużyny i pod okiem rehabilitanta na miejscu wracał do formy - opisuje reprezentant Polski.
Czasu, którego piłkarz ma niewątpliwie więcej niż podczas sezonu Bronowicki nie marnuje. Odwiedził przyjaciół, pobył w rodzinnym domu gdzie zresztą spędził tegoroczne święta. Noc Sylwestrową również zamierza obchodzić w swoich rodzinnych stronach. - Zarówno Święta jak i Sylwestra spędzam u siebie w domu. Chcę się nacieszyć jeszcze znajomymi, bo niedługo z powrotem trzeba wracać do Serbii. Pod choinkę dostałem wiele życzeń, głównie zdrowia. I na to chyba wypada mi liczyć. Bo jak będzie zdrowie to i będzie radość z grania - kończy optymistycznie Bronowicki.