Tadeusz Pawłowski: Jestem troszeczkę zawiedziony

Śląsk Wrocław zremisował 1:1 z Górnikiem Zabrze. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego gola stracili w samej końcówce spotkania. Wcześniej nie zdołali wykorzystać kilku naprawdę dobrych okazji bramkowych.

- Uważam, że pierwsza połowa była wyrównana. Żadna drużyna nie stworzyła sobie klarownych sytuacji. Po przerwie objęliśmy szybko prowadzenie i mieliśmy bardzo dobry okres gry. Przede wszystkim w tym czasie, kiedy się prowadzi 1:0, wychodzimy się kontrami czterech na dwóch, to trzeba strzelić kolejne bramki. Nie można czekać do końca. 1:0 jest zawsze wynikiem niewygodnym. Górnik zostawiał trzech obrońców i były te szanse. To jest ekstraklasa i tu nie ma tłumaczenia, czterech na dwóch to trzeba wykończyć bramką. W końcówce za dużo było nerwowości. W sumie gol padł w krótki róg z niczego. Jestem troszeczkę zawiedziony, ale trzeba się już szykować do kolejnego spotkania, z Lechią Gdańsk - mówił po meczu z Górnikiem Zabrze Tadeusz Pawłowski.
[ad=rectangle]

Jedną z sytuacji zmarnował wprowadzony w drugiej połowie Karol Angielski. Gol stracony przez Śląsk padł natomiast po błędach poszczególnych zawodników. - Myślę, że nie mam do siebie pretensji o zmiany. To nie miało wpływu. Co do bramki - dośrodkowanie, trzeba wygrać górną piłkę. Strzał głową z dużego kąta w krótki róg, ten strzał też trzeba obronić. Poza tym musimy kiedyś ogrywać tych młodych zawodników. Kiedy, jak nie teraz? Uważam, że zmiany nie miały wielkiego wpływu. Powinniśmy grać spokojniej na połowie rywala. Są trzy ostatnie minuty i trzeba wykopać daleko piłkę, zagrać pressingiem. Nie można przeciwnika wypuścić z własnej połowy. Tak się gra. Musimy się dalej uczyć. Drużyna musi potrafić zwolnić grę, żeby wynik zakończył się pozytywnie - komentował szkoleniowiec.

- U Karola Angielskiego przyjęcie piłki było zbyt nerwowe. Piłka powinna być pod kontrolą, na ziemi. Ona mu odskoczyła. Zabrakło doświadczenia. Po to ci zawodnicy teraz wchodzą, żeby zbierać doświadczenie i żeby to procentowało w przyszłości, bo to są piłkarze, na których kiedyś będzie się opierała gra Śląska - dodał.

Po meczu szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych nie chciał już wracać do potyczki z Górnikiem. - Muszę patrzeć od meczu do meczu. Najważniejsza rzecz - nie mieć kontuzji. W środku pola mamy tylko dwóch zawodników. Tu jest problem. Danielewiczowi nie powinna się zdarzyć strata przy bramce rywala. Lepiej zagrać długą piłkę za plecy, nie pod nogi przeciwnika - podsumował trener.

Źródło artykułu: