Walczący o ligowy byt bełchatowianie w minioną sobotę nie sprawili większych problemów ekipie spod Klimczoka, która rzutem na taśmę znalazła się w grupie "spadkowej" T-Mobile Ekstraklasy, choć każdy w Bielsku-Białej liczył na więcej i szansa na grę w pierwszej ósemce była spora.
Gospodarze nie byli w stanie stworzyć w meczu z Podbeskidziem nawet jednej klarownej sytuacji do zdobycia bramki, a ich licznik celnych (co wcale nie znaczy, że groźnych) strzałów zatrzymał się na dwóch.
[ad=rectangle]
- Mnie największy problem - nerwowy - sprawił Arek Piech, ale to już jest nasza sprawa. Tyle, co on gada, jakby robił na boisku, to należałby mu się spory szacunek. Cieszę się, że pokonaliśmy rywala bez straty bramki, co znaczy dodatkowo, że mała bitwa ja - Piech została przeze mnie wygrana - przyznał po spotkaniu Bartłomiej Konieczny, który w meczu na GIEKSA Arenie był mocnym punktem swojego zespołu.
Pewność siebie Górali w ostatnim czasie została nadwątlona. Najpierw nie udało się awansować do grupy "mistrzowskiej", później, już pod wodzą nowego szkoleniowca, trzeba było przestawić się na walkę o zupełnie inne cele, mając świadomość, że po podziale punktów ryzyko spadku z ligi wciąż jest duże. Już pierwsze spotkanie decydującej fazy sezonu u siebie z Zawiszą Bydgoszcz (2:2) pokazało, że łatwo nie będzie.
- Gra w grupie "spadkowej" to dla nas bardzo trudne zadanie pod względem psychologicznym. Marzyliśmy o pierwszej ósemce. Nie udało nam się awansować, a teraz przerwy między drużynami są niebezpiecznie małe, dlatego to zwycięstwo w Bełchatowie cieszy podwójnie, zwłaszcza po tym ostatnim remisie, kiedy prowadziliśmy 2:1 i daliśmy sobie wyrwać z rąk wygraną. W każdym bądź razie wyszliśmy z tego problemu mentalnego zwycięsko, więc psycholog nam niepotrzebny - zaznaczył w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl rosły obrońca Podbeskidzia.
Bielszczanie są liderem drugiej połówki tabeli i zamierzają pozostać na tym miejscu już do końca rozgrywek. - Jest to nasz czwarty sezon w ekstraklasie. W dwóch z trzech poprzednich walczyliśmy o utrzymanie, więc jesteśmy zaprawieni w bojach. Mało brakowało, a to nasze marzenie o grze w grupie "mistrzowskiej", które się nie spełniło, mogło być dla nas zgubne. Znamy swoje miejsce w szeregu, jesteśmy tu, gdzie jesteśmy i chcemy wywalczyć o tę dziewiątą lokatę na koniec sezonu - podkreślił Konieczny.
Zwolnienie Leszka Ojrzyńskiego spotkało się z falą krytyki wśród ekspertów i kibiców piłkarskich w kraju. Zawodnicy szybko złapali jednak dobry kontakt z Dariuszem Kubickim i wygląda na to, że wspólnie bez większych problemów powinni być w stanie utrzymać zespół w ekstraklasie. - Myślę, że jest jakaś chemia między nami i treningi sprawiają nam wielką radość. Widać, że znów chce nam się żyć - zauważył nasz rozmówca.