Lechia po rundzie jesiennej miała tylko nieznaczną przewagę nad strefą spadkową, ale w 11 wiosennych meczach spisała się znacznie lepiej niż w pierwszej części rozgrywek i awansowała do grupy mistrzowskiej. W 2015 roku u siebie jeszcze nie przegrała.
[ad=rectangle]
- Lechia zaczęła grać na miarę oczekiwań, zwłaszcza u siebie, bo wcześniej mieli problem z punktowaniem na własnym stadionie. Lechia się rozkręca i widać w tej drużynie pozytywną energię. Lechia chce zrobić coś dobrego w tym sezonie - mówi trener Wisły.
Biała Gwiazda udała się do Gdańska po efektownym zwycięstwie z Górnikiem Zabrze (4:1) na inaugurację fazy finałowej. - Nie sądzę, by trzeba było tonować nastroje. Tamto zwycięstwo było dla nas ważne z dwóch powodów. Po pierwsze Górnik był niewygodnym dla Wisły rywalem, a po drugie przegrywaliśmy i zdołaliśmy odnieść przekonujące zwycięstwo. Taka wygrana powinna nam pomóc poczuć się pewniej - tłumaczy Moskal.
Zarówno trener Wisły, jak i Jerzy Brzęczek odeszli w trakcie rundy z ustawienia z dwom defensywnym pomocnikami. - Każdy trener chce poprawiać jakość gry. Szukamy nowych rozwiązań i stąd pojawiają się rotacje. W fazie finałowej jest więcej do wygrania niż do stracenia i dlatego chcemy grać odważniej - twierdzi Moskal.
Obie drużyny w tym roku już raz spotkały się w Gdańsku. W 20. kolejce T-ME Lechia wygrała z Wisła po golu Piotra Grzelczaka. - Jesteśmy w innym punkcie rozgrywek. Pierwszy mecz po przerwie jest zawsze niewiadomą. Tamten mecz oglądałem w telewizji i pamiętam, że Lechia zasłużenie wygrała, ale mogę zapewnić, że nie zabraknie nam determinacji i postawimy Lechii wyższe wymagania. Nie możemy się zaprezentować, jak wtedy w pierwszym wiosennym meczu - kończy trener Białej Gwiazdy.