Pierwszy pojedynek w Sevilli zakończył się wysokim i pewnym zwycięstwem gospodarzy. Trener Unai Emery tonował hurraoptymizm i kurtuazyjnie zapowiadał, że sprawa awansu jest wciąż otwarta. ACF Fiorentina nie podniosła się jednak z kolan w rewanżu i choć starała się sprawić swoim kibicom radość, to przyjezdni pokazali wyższą kulturę piłkarską i bezbłędnie wypunktowali rywala po stałych fragmentach. Tymczasem Viola nie trafiła do siatki nawet z rzutu karnego.
[ad=rectangle]
Początek meczu we Florencji był piorunujący. Piłkarze obu drużyn narzucili sobie szalone tempo, grę z pominięciem środka pola. Kluczowa dla rywalizacji była interwencja Sergio Rico w 16. minucie. Bramkarz Sevilli FC intuicyjnie odbił strzał głową Gonzalo Rodrigueza po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Mogło zrobić się interesująco, gdyby Viola odrobiła choć cząstkę strat, tymczasem jedynie podrażniła faworyta.
Na dodatek gospodarze popełnili mało rozsądne faule w środku pola, za które odebrali surową karę. W 22. minucie przewinił David Pizarro, a po płaskiej wrzutce Evera Banegi padł pierwszy gol dla gości. Do sprytnie przepuszczonej piłki dopadł Carlos Bacca i na raty wkopał ją do bramki nieporadnego w tej sytuacji Neto.
Po następnych pięciu minutach było praktycznie "po zawodach". Wrzutka z głębi pola dotarła na drugi słupek do Coke, skąd zagrał ją wzdłuż linii bramkowej do Daniela Carrico. Defensor po prostu dopełnił formalności i zrobiło się 0:2. Fiorentina jeszcze zbierała się do ataku, choć przypominała boksera po ciężkim nokaucie. Przed przerwą szansę na gola kontaktowego miał Mohamed Salah, ale minimalnie spudłował z dystansu.
Salah i Josip Ilicić byli głównym zagrożeniem dla Sevilli także w drugiej połowie. Kompletnie nie mogli jednak wstrzelić się, a na dodatek spotkali na swojej drodze doskonale grającego w czwartek Sergio Rico. W przeciwieństwie do bramkarza dobrze dysponowany nie był tym razem Grzegorz Krychowiak.
W 66. minucie reprezentant Polski sprokurował jedenastkę faulując Davida Pizarro. Sędzia Damir Skomina przyznał gospodarzom wyśmienitą szansę na zmniejszenie rozmiarów porażki. Nie potrafili skorzystać nawet z niej. Josip Ilicić huknął siła razy stopa i posłał futbolówkę na wiwat. Ten sam zawodnik wybiegł jeszcze w końcówce sam na sam z Sergio Rico, ale nadział się na kolejną interwencję.
Wynik 5:0 w dwumeczu nie pozostawia złudzeń, która drużyna zasłużyła na wyjazd do Warszawy. Gratką dla polskich kibiców będzie występ Grzegorza Krychowiaka. Sevilla będzie mogła dokonać historycznego wyczynu i obronić zdobyte rok temu trofeum. Na jej drodze stanie Dnipro Dniepropietrowsk. Przygoda Fiorentiny w Lidze Europy zakończyła się w półfinale i trzeba przyznać - w marnym stylu, który został skwitowany gwizdami z trybun.
ACF Fiorentina - Sevilla FC 0:2 (0:2)
0:1 - Carlos Bacca 22'
0:2 - Daniel Carrico 27'
W 67. minucie Josip Ilicić (Fiorentina) nie wykorzystał z rzutu karnego. Nie trafił w bramkę.
Składy:
Fiorentina: Neto - Alonso, Basanta (46' Pasqual), Rodriguez, Savić - Valero (85' Lazzari), Pizarro, Fernandez (67' Badelj) - Salah, Joaquin, Ilicić.
Sevilla: Rico - Coke, Carrico, Kołodziejczak, Tremoulinas - M'Bia, Krychowiak - Vidal, Banega (55' Iborra), Vitolo (74' Reyes) - Bacca (70' Gameiro).
Żółte kartki: Pizarro, Savić (Fiorentina) oraz Banega (Sevilla).
Sędzia: Damir Skomina (Słowenia).
Awans: Sevilla FC (5:0 w dwumeczu).