Po sezonie zasadniczym Biała Gwiazda zajmuje 5. miejsce w ligowej tabeli ze stratą trzech punktów do miejsca gwarantującego start w europejskich pucharach. Krakowski klub po raz ostatni wystąpił w rozgrywkach UEFA w sezonie 2011/2012. Po porażce w IV rundy el. Ligi Mistrzów Wisła wylądowała w fazie grupowej Ligi Europy i dotarła do 1/16 finału tych rozgrywek, gdzie musiała uznać wyższość Standardu Liege.
[ad=rectangle]
Co ciekawe, Białą Gwiazdę prowadził wówczas Kazimierz Moskal, który teraz po trzech sezonach przerwy znów może wprowadzić Wisłę do Europy. - W każdym z nas jest sportowa ambicja, każdy ma marzenia i każdy chce coś osiągnąć. Jeśli sam awans do pierwszej "ósemki" miałby być naszym sukcesem, to byłbym tym bardzo rozczarowany. Cieszymy się z tego, że jesteśmy w grupie mistrzowskiej, ale dla mnie to nie jest jeszcze żadna satysfakcja. Mam ambicję gry o coś więcej i wierzę w to, że moi zawodnicy podchodzą do tego w ten sam sposób - mówi opiekun Wisły.
Moskal nie spodziewa się tego, że jego podopiecznym wystarczy sama obecność w grupie mistrzowskiej, która gwarantuje utrzymanie w T-ME, ale też nie zamierza specjalnie motywować zespołu przed najbliższymi meczami. - Myślimy o filmach? "Braveheart" albo "Gladiator? Każdy trener ma swoje sposoby, a myślę, że trudno namawiać kogoś do obejrzenia któryś raz jednego filmu... Oczywiście, że przed meczami są czasami filmy motywacyjne, ale to się może przejeść. W grupie mistrzowskiej nie można niczego stracić, dlatego myślę, że drużyny będą grały bez lęku, bez obaw i dlatego będę podejmowały większe ryzyko - powiedział.
Krakowianie rozpoczną fazę finałową domowym meczem z Górnikiem Zabrze, a w 32. kolejce zmierzą się w Gdańsku z Lechią. - Dla każdej drużyny te dwa pierwsze mecze maja kluczowe znaczenie, bo na razie po podziale punktów tabela jest spłaszczona, a po dwóch kolejkach sytuacja może być już jaśniejsza - twierdzi Moskal.
Jesienią w Zabrzu Wisła rozbiła Górnika aż 5:0, ale już w wiosennym rewanżu Biała Gwiazda była zespołem słabszym od rywali i remis 1:1 musiała uznać za szczęśliwy. - Od razu po tamtym meczu miałem przeświadczenie o tym, że zagrałbym inaczej i wierzę w to, że w sobotę faktycznie zagramy w inny sposób. Nie możemy dać się tak zdominować Górnikowi. Sami mamy zawodników, którzy potrafią prowadzić grę i to chcemy robić - puentuje trener 13-krotnych mistrzów Polski.