Termalica Bruk-Bet Nieciecza wyjechała nad morze w czwartek wieczorem. Nie była pewna, czy nie wybiera się w daleką podróż na darmo. Dopiero w piątek biznesmen Jerzy Woźniak wycofał się ze swoich gróźb, czyli nie zaprzestał finansowania Floty Świnoujście, nie założył nowego zespołu i ogłosił, że obecny dogra sezon do końca. Ile w tym prawdy pokażą następne tygodnie. W sobotę Flota zagrała i zaprezentowała się na tle pretendenta do awansu przyzwoicie, ale to zdecydowanie za mało na dobry wynik.
[ad=rectangle]
Słoniki zagrały bez pauzującego za nadmiar kartek najlepszego strzelca Emila Drozdowicza. Jego miejsce w składzie zajął Adrian Paluchowski i wszędzie było go pełno. Dużo walczył, schodził do rozegrania i pokazywał się partnerom w przodzie. Momentami irytował zbyt teatralnymi upadkami po delikatnych faulach, ale nie obniża to wysokiej oceny za występ.
Paluchowski miał przed przerwą trzy szanse na gola. Dwukrotnie nadział się na interwencje Łukasza Sapeli. W 45. minucie w końcu trafił do bramki. Napastnik urwał się spod krycia przy rzucie rożnym i z bliska wkopał futbolówkę do bramki. Przewaga niecieczan mogła być wyższa, ale młodziutki Dawid Kamiński nieumiejętnie dostawił stopę do płaskiego podania Dariusza Jareckiego, po czym skiksował zamiast trafić "do pustaka".
Flota Świnoujście miała w sobotę dobre momenty. Nie dała się zdominować przez ponad godzinę, a nawet potrafiła uzyskać przewagę optyczną. Nieźle w środku pola wyglądali Dawid Kort, Paweł Lisowski, a nawet do czasu Keon Daniel, który w końcu zabrał się za pracę w defensywie. Gorzej wyglądały skrzydła i Charles Nwaogu, czyli nominalny napastnik, który w tym roku nie strzelił choćby gola. Jeszcze przed przerwą Nigeryjczyk przedarł się przez trzech rywali, ale huknął wprost w Sebastiana Nowaka.
Kwadrans otwierający drugą połowę to najlepszy okres w grze świnoujścian. Przegrywali jednym golem i parli do wyrównania. Brakowało jednak wyrachowania, wykończenia. W 66. minucie zostali ostatecznie zgaszeni przez pretendenta do awansu, który zdobył drugiego gola. Konkretnie Dawid Plizga, który znakomicie wyczuł moment, by zaatakować pressingiem Marka Opałacza. Obrońca Floty Świnoujście pogubił się, wybrał zbyt ryzykowny wariant i stracił piłkę na rzecz pomocnika wypożyczonego z Górnika Zabrze. Plizga popędził sam na sam z Sapelą i huknął mocno na 0:2.
Do końca nie wydarzyło się już wiele ciekawego. Termalica Bruk-Bet po profesorsku utrzymywała się przy piłce i zapewne na swoim stadionie usłyszałaby od kibiców hiszpańskie "ole". Flota straciła ochotę do ataku po klopsie Opałacza. Kapitan Michał Stasiak jeszcze próbował pobudzić partnerów, ale bezskutecznie. Romuald Szukiełowicz nie dał impulsu z ławki. Zabrał na nią pięciu graczy, ale tradycyjnie skończyło się na jednej zmianie.
Przyjezdni wygrali pierwszy w tym roku mecz na wyjeździe i pierwszy raz w historii w Świnoujściu. Nie ponieśli dzięki temu strat do KGHM Zagłębia Lubin i Wisły Płock w tabeli. Wciąż są na trzecim miejscu i po ostatnim gwizdku w kuluarach życzyli Wyspiarzom punktów w meczu z Nafciarzami. Tymczasem Flota przegrała drugi mecz z rzędu bez zdobycia choćby gola. Po sobotnim występie nikt graczy Szukiełowicza mocno ganić nie będzie, ale i chwalić nie ma za co.
Flota Świnoujście - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:2 (0:1)
0:1 - Adrian Paluchowski 45'
0:2 - Dawid Plizga 66'
Składy:
Flota: Sapela - Kocot, Stasiak, Sołowiej - Bujok, Brud, Lisowski (78' Niewiada), Keon Daniel, Reca - Kort, Nwaogu.
Termalica: Nowak - Chomiuk (88' Fryc), Kopacz (46' Kaczmarczyk), Czerwiński, Jarecki - Kamiński (78' Janeczko), Sołdecki, Kupczak, Plizga, Biskup - Paluchowski.
Żółte kartki: Kocot, Opałacz, Reca (Flota) oraz Kopacz (Termalica).
Sędzia: Tomasz Radkiewicz (Łódź).
Terma Czytaj całość