Zimą nawet nie trenował z drużyną. Jego przygoda z Lechem Poznań dobiegła końca

Materiały prasowe / lechpoznan.pl / Mikołaj Skrzypek
Materiały prasowe / lechpoznan.pl / Mikołaj Skrzypek

Stjepan Loncar najpierw nie znalazł się w kadrze "Kolejorza" na obóz w tureckiej Larze, a następnie przez kolejne tygodnie nie pojawiał się w klubie. Lech Poznań potwierdził, że zawodnik znalazł już nowego pracodawcę.

Bośniak trafił do Lecha Poznań latem ubiegłego roku z węgierskiego Ferencvarosu TC. Miał wzmocnić rywalizację w środku pola oraz podnieść jakość zespołu, dzięki swojemu bogatemu doświadczeniu w innych europejskich ligach.

28-latek okazał się kompletnym rozczarowaniem. Na boiskach PKO Ekstraklasy spędził łącznie 13 minut w dwóch spotkaniach, które rozegrał na początku swojej przygody z "Kolejorzem". W następnych dwóch kolejkach nie podniósł się już z ławki, a następnie wypadł całkowicie z kadry meczowej, nie pojawiając się w niej aż do końca rundy.

Niels Frederiksen odsunął piłkarza od pierwszej drużyny i nie zabrał go na zgrupowanie w Turcji. Pomocnik miał trenować z zespołem rezerw, ale przez około miesiąc nie pojawił się w klubie. Przyczyną były problemy zdrowotne zawodnika i konieczność hospitalizacji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ale akcja! Ten gol wstrząsnął Brazylią

Na kilka dni przed zamknięciem okienka transferowego w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia Stjepana Loncara w towarzystwie przyjaciół podczas wspólnej kolacji. Reprezentant Bośni i Hercegowiny na własną rękę szukał klubu, do którego mógłby trafić unikając jakiegokolwiek powrotu do Poznania. 28-latek rozglądał się za nowym pracodawcą na Węgrzech oraz w Chorwacji.

Ostatecznie wylądował w Puli, gdzie podpisał kontrakt z chorwackim NK Istra 1961. Jego umowa będzie obowiązywać do końca czerwca 2027 roku.

- Stjepan już od początku rozmów wykazywał pozytywne podejście do oferty klubu, co nas zmotywowało do podjęcia dodatkowych wysiłków, by włączyć tak wartościowego gracza do naszej kadry - podkreślił dyrektor sportowy NK Istra, Sasa Bjelanović w rozmowie z klubowymi mediami.

"Kolejorz" postanowił nie wyciągać żadnych konsekwencji z działań zawodnika, który po rozpoczęciu treningów nie pojawił się w klubie. Piłkarz pozostawał w stałym kontakcie ze sztabem szkoleniowym i prezesem Piotrem Rutkowskim. Dla Lecha najważniejsze jest to, że niechcianego zawodnika udało się usunąć z listy płac.

Komentarze (0)