Burnley w razie zwycięstwa wydostałoby się ze strefy spadkowej. Natomiast Koguty zgarniając trzy punkty awansowałyby z siódmego na piąte miejsce, wyprzedzając Southampton oraz Liverpool FC.
[ad=rectangle]
Jednak pojedynek na obiekcie beniaminka nie dostarczył spodziewanych emocji. Mimo idealnej pogody do gry, to sytuacji było jak na lekarstwo. Lepsze stworzyli jednak The Claters. W pierwszej połowie idealną miał Danny Ings, jednak w sytuacji sam na sam strzelił wprost w bramkarza.
W drugiej odsłonie także beniaminek był bliżej uzyskania zwycięskiego gola, lecz ten ostatecznie nie padł. Po raz pierwszy od lat 70 kibice nie zobaczyli ani jednej bramki w meczu tych drużyn.
Burnley - Tottenham Hotspur 0:0