Franck Ribery od pierwszego gwizdka pojedynku pucharowego nie miał łatwego życia z Benjaminem Kesselem. Po jednym z kolejnym fauli zawodnika Eintrachtu Brunszwik już w 5. minucie Francuz podnosząc się z murawy, ewidentnie kopnął rywala w łydkę od tyłu, powodując jego upadek. Gdyby arbiter dostrzegł ten incydent, mógł pokazać skrzydłowemu czerwoną kartkę.
[ad=rectangle]
To, że Ribery nie utrzymał nerwów na wodzy, nie spodobało się Pepowi Guardioli. - W Lidze Mistrzów takie zachowanie byłoby niezwykle groźne, a wiadomo, że każdy pojedynek w fazie pucharowej jest jak finał. Musielibyśmy grać prawie przez cały mecz dziesięciu przeciwko jedenastu. To nie może wydarzyć się ponownie, zwłaszcza że mamy złe doświadczenia z Benatią w Manchesterze oraz Xabim przeciwko Szachtarowi - stwierdził Katalończyk po pojedynku wygranym przez Bayern Monachium 2:0.
Ribery'emu w spotkaniu pucharowym upiekło się, ponieważ sędzia nie pokazał mu nawet żółtej kartki. - Kessel zaatakował mnie obiema nogami, to był bardzo ostry faul, który stanowił zagrożenie dla mojego zdrowia. W każdym razie moim zamiarem nie było zrobienie nikomu krzywdy - przyznał piłkarz, cytowany przez AZ. - Franck musi zachowywać spokój, ale prawdą jest, że kiedy rywal fauluje trzy albo cztery razy, każdy w końcu traci cierpliwość - usprawiedliwiał starszego kolegę David Alaba.