Michał Gałęzewski: Jaki to był rok dla młodzieżowej kadry Polski?
Marcin Dorna: To był rok, w którym kończyliśmy eliminacje. Czekaliśmy przez dziesięć miesięcy na decydujący mecz z Grecją, który zakończył się naszą porażką, co przekreśliło udział w barażach o awans na mistrzostwa Europy. W szerszym kontekście można spojrzeć również na fakt gry młodych zawodników w pierwszej reprezentacji. Jesteśmy dumni, że stanowią oni o sile najważniejszej drużyny w Polsce. Jesteśmy w trakcie Turnieju Czterech Narodów i możemy rywalizować w kategorii U-20 z bardzo silnymi zespołami z Europy. Cieszy nas, że zbliżymy się do poziomu prezentowanego przez najlepszych. Gramy z mistrzami Europy do lat 19 - Niemcami, a także Włochami, czy Szwajcarami i toczymy z nimi wyrównane pojedynki. Poziom wyszkolenia młodych piłkarzy stale się podnosi.
[ad=rectangle]
[b]
Wasze odczucia z pewnością są słodko-gorzkie. Z jednej strony się was chwali, z drugiej tego awansu jednak nie było...[/b]
- To było wyzwanie i bardzo dobrze o tym wiemy. Na mistrzostwa Europy kwalifikuje się tylko siedem zespołów z całego kontynentu. Nam zabrakło do gry w barażach bardzo niewiele. Zdajemy sobie sprawę, że w kilku momentach mogliśmy się zachować inaczej jako zespół i wtedy byśmy byli w innym miejscu. O tym, że ten rocznik jest bardzo zdolny, przekonamy się w przyszłości. Jestem przekonany, że kilku zawodników zafunkcjonuje w pierwszej reprezentacji. Jednym już się ta sztuka udała, inni mogą to osiągnąć dzięki intensywnej pracy. To też nasz pośredni cel. Jesteśmy z tego rozliczani i staramy się wywiązać z zadania.
W Europie jest coraz więcej mocnych reprezentacji, również młodzieżowych. Czy powinno się powiększyć skład mistrzostw Europy, by więcej kadr mogło tam awansować?
- To się w tej chwili zmienia. W najnowszym projekcie, który wchodzi od przyszłego roku, w ME U-17 ma grać szesnaście zespołów. Wiem, że podobnie ma się dziać w ME U-19. Zwiększy się też pula zespołów mogących grać w mistrzostwach U-21. W seniorskich mistrzostwach kontynentu gra niemal pół Europy, a zakwalifikowanie się na dużą imprezę młodzieżową było zawsze bardzo trudne. Grały tam najsilniejsze federacje. My w 2012 roku mieliśmy okazje występować w mistrzostwach Europy do lat 17 i wiemy, że to przygoda dająca piłkarzom bardzo dużo w kontekście ich przyszłych karier. Jestem przekonany, że teraz będziemy grali na wielkich imprezach częściej, a zawodnicy będą zdobywali niezbędne doświadczenie.
Czy wydać jakieś różnice w wyszkoleniu pomiędzy polskimi piłkarzami wyszkolonymi w kraju i zagranicą?
- Nie mamy wbrew pozorom wielu piłkarzy, którzy od podstaw szkoleni byli za zagranicą. Ci, którzy tam funkcjonują, zbierali szlify w Polsce. To tutaj doświadczali procesu szkoleniowego, po czym wyjechali. Ogólnie jasno dostrzegalnej różnicy nie ma. Widać, że nasi młodzi zawodnicy radzą sobie w Europie coraz lepiej i jestem przekonany, że to stała tendencja.
Jak pan reaguje na bramki Arkadiusza Milika w pierwszej reprezentacji?
- Bardzo się z nich cieszę. Gratulowałem mu ich. Strzelił dziewięć bramek w eliminacjach do mistrzostw Europy U-21. Oby przy obecnej tendencji, w eliminacjach do mistrzostw seniorskich, było tych goli więcej.
Jakie są najbliższe plany przed kadrą?
- W tej chwili mamy okres selekcji i obserwacji. Gramy w marcu mecz wyjazdowy z reprezentacją Niemiec, zamykający Turniej Czterech Narodów.
Jak w kadrach młodzieżowych wygląda proces selekcji?
- Funkcjonujemy w zespole trenerów reprezentacji. Konstruktywna współpraca trenerów zajmujących się kadrami od U-15 do U-21 to warunek tego, by proces selekcyjny był pełny i tak się oczywiście dzieje. W każdym roczniku znajduje się grupa trenerów w ramach sztabów szkoleniowych, która zajmuje się obserwacją. Korzystamy z sieci skautingu, która w strukturach PZPN-u została mocno rozbudowana. Działamy we współpracy z trenerami klubowymi i szkoleniowcami pracującymi z kadrami wojewódzkimi. Cała sieć funkcjonuje po to, by wszyscy zawodnicy, którzy kiedyś zagrają w pierwszej reprezentacji mieli doświadczenie z kadr młodzieżowych. Nie ukrywam, że fakt iż do seniorskiej kadry już teraz trafiają młodzi zawodnicy, to efekt tej pracy. Oni przechodzili przez niemal wszystkie etapy gry w reprezentacjach młodzieżowych.
Ilu zawodników z jednego rocznika musi zostać sprawdzonych, by wyłonić grupę docelową?
- Zacznę od samego początku. W każdym roczniku gra w Polsce około 10 tysięcy piłkarzy. Na konsultacje selekcyjne szanse przyjazdu dostaje ponad setka. W trakcie procesu selekcji, gdy gramy mecze towarzyskie gra 60-70. Finalnie w eliminacjach, czy turniejach występuje 18-20 zawodników. Selekcja to proces, który nigdy się nie kończy. Trudno to zamykać w liczbie. Każdy piłkarz może pokazać swoje umiejętności na takim poziomie, że zasłuży sobie na ponowne powołanie.
Czy ze względu na szeroką emigrację Polaków szukacie polsko brzmiących nazwisk na przykład w Anglii?
- Oczywiście, że tak. Nic nam nie umyka, jeżeli chodzi o obserwację. Również zagranicą przeprowadzamy akcje selekcyjne i promocyjne, mające na celu nakłonić do gry w reprezentacji Polski tych ludzi, którzy są mocno związani z krajem. W ostatnim czasie miało miejsce spotkanie w Konsulacie w Kolonii, czy też akcja szkoleniowa w Londynie. Na pewno będzie to kontynuowane.
Czy zdarzają się wam w ogóle odmowy przyjazdu na zgrupowanie?
- Jeżeli zawodnik dostaje powołanie, to traktuje to jako najważniejsze wyróżnienie, honor, wyjątkowy zaszczyt. Reprezentacja Polski ma swoją wartość i wymowę. Nie ma absolutnie takich sytuacji.
Nad czym szczególnie pracujecie na zgrupowaniach?
- Jesteśmy po to, by przygotować zawodników do gry w pierwszej reprezentacji. Mamy nasz model funkcjonowania od najmłodszych kategorii wiekowych do najstarszych. Zaczynamy od elementów związanych z budową drużyny i funkcjonowaniem w określonym poziomie gry z akcentami taktycznymi i profilowaniem zawodników na poszczególnych pozycjach. Przez wszystkie etapy gry w reprezentacjach młodzieżowych, ma to dać efekt w postaci gotowych zawodników do gry w pierwszej kadrze.
Czy zawodnikom, którzy w Polsce mogliby grać w T-Mobile Ekstraklasie poleca pan wyjazdy zagraniczne?
- Nie chciałbym się wypowiadać o indywidualnych przykładach. Jest wielu zawodników, którzy wyjechali w młodym wieku i sobie poradzili. Dla innych było to zbyt duże wyzwanie. Ja jestem jednak zwolennikiem tego, by dłużej zostawać w Polsce i doświadczać tutaj gry na poziomie T-Mobile Ekstraklasy. Ona daje dzisiaj szanse rozwoju młodym zawodnikom. Nie można jednak generalizować. Monitorujemy rozwój każdego, by w przyszłości skorzystać z nich na poziomie reprezentacji. Staramy się pomagać każdemu.
Czy ogólna poprawa warunków infrastrukturalnych w Polsce ma już teraz wpływ na rozwój młodzieży?
- Myślę, że tak. Infrastruktura, lepiej przystosowane zaplecza socjalne pomagają w podniesieniu jakości szkolenia. Determinuje to rozwój całego systemu szkolenia. To wielki krok do przodu.
Czy akademie tworzone przez takie kluby jak Lech, czy Lechia mogą wznieść na większy poziom całe szkolenie w Polsce?
- Absolutnie tak. Lechia szkoli kilka tysięcy dzieci, niektóre kluby kilkaset, czy kilkadziesiąt. Jak się zapewni jakość szkolenia na wysokim poziomie, to poszerza się grono zawodników, których możemy obserwować. Im większa podstawa piramidy selekcyjnej piłki młodzieżowej, tym na jej szczycie znajdują się zawodnicy na wyższej jakości. Oby ta tendencja była stała.