Ryszard Tarasiewicz: Remis nikogo nie krzywdzi

Trener Korony z pokorą przyjął punkt wywalczony w pojedynku z byłym klubem. Na pewno ma na to wpływ fakt, że sytuacja kielczan w tabeli wygląda coraz lepiej. Gospodarze mogli jednak zgarnąć komplet.

- Nie była to kurtuazja z mojej strony, gdy mówiłem przed meczem, że zespół Zawiszy ma potencjał w ofensywie. Muszę jednak powiedzieć, że trochę ułatwiliśmy rywalowi zadanie, szczególnie w pierwszej połowie, bo popełnialiśmy za dużo prostych technicznych błędów. Oczywiście goście nie ułatwili nam gry w środku pola, ale przy odrobinie spokoju chcieliśmy w bezpośredni sposób za szybko atakować ich bramkę - komentował remis w sobotnim spotkaniu na Kolporter Arenie opiekun Korony.
[ad=rectangle]
Pojedynek z Zawiszą Bydgoszcz rozpoczął się dla złocisto-krwistych bardzo dobrze, ponieważ już w 10. minucie objęli prowadzenie. Mimo konsekwentnej gry nie zdołali utrzymać takiego rezultatu do przerwy. - Udało nam się strzelić bardzo ładną bramkę i niepotrzebnie straciliśmy gola do szatni po strzale Masłowskiego. W drugiej połowie chcieliśmy zagrać bardziej dynamicznie w środku. Na pewno sytuację ułatwiła nam czerwona kartka dla Ziajki. Później mieliśmy kilka sytuacji żeby zdobyć trzecią bramkę, ale to nam się nie udało. Ogólnie muszę powiedzieć, że żadna ze stron nie jest pokrzywdzona tym rezultatem - ocenił Ryszard Tarasiewicz.

Być może gospodarze sięgnęliby po komplet punktów, gdyby nie wyrzucenie z boiska Kyryło Petrowa. Obecni na pomeczowej konferencji prasowej dziennikarze zastanawiali się, czy znając styl gry Ukraińca, nie lepiej było zdjąć go już po pierwszym "żółtku". - Można było i był też taki zamiar, ale trochę to się opóźniło. Nie będziemy teraz dramatyzować - powiedział. Innym zawodnikiem, do którego "Taraś" może mieć pretensje jest Michał Janota, który nie pierwszy raz pozostawił po swoim pobycie na murawie ogromny niedosyt. - Na pewno nie był to występ, którego oczekiwałem. W tygodniu prezentował się bardzo dobrze, ta jego lewa noga, plus stałe fragmenty pod nieobecność Pawła Golańskiego miały w pierwszej połowie dać nam większą siłę ofensywną.

Mimo remisu trener Korony może być optymistą przed kolejnymi meczami
Mimo remisu trener Korony może być optymistą przed kolejnymi meczami

Na słowa uznania z kolei zasłużył Piotr Malarczyk. Świętujący 100. mecz w ekstraklasie obrońca nie tylko wywiązał się z roli kapitana, ale też popisał się efektowną bramką. - Szkoda, że nie ma co tydzień setnego meczu - żartował szkoleniowiec. - A tak na poważnie, to ma takie momenty, on o tym wie i nie jest to żaden wstyd, że w pewnych fazach meczu zawiesza się. Akurat tym razem był bardzo czujny - dodał.

Koroniarze znów pokazali, że ich forma cały czas idzie w górę. Kibiców szczególnie może cieszyć łatwość dochodzenia do sytuacji. - Te wszystkie akcje przechodzą ze środka w boczne sektory po podaniach prostopadłych. Nad tym pracujemy. Dobry timing, wyjście na pozycję sprawiają dużo problemów - przekonywał Tarasiewicz. Wyraźnym utrudnieniem jest jednak wykończenie. Szczególnie nie wychodzi to Przemysławowi Trytce, który może już chyba mówić o fatum. - Przede wszystkim brakuje mu zaufania w swoje możliwości. Jestem przekonany, że jeśli miałby większe zaufanie, to maiłby łatwiejszą sytuację. Pozytywne z jego strony jest to, że wychodzi na pozycję - mówił o swoim podopiecznym 52-latek.

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: