Po tym jak 25 października, w ramach 14. kolejki, Zagłębiacy zremisowali z MKS-em Kluczbork zapowiadali, że czwartkowa konfrontacja ze Zniczem Pruszków będzie dla nich zwycięska. Byli bliscy kompromitacji, prowadzili bowiem 3:0, rywale grali w dziesięciu od 38. minuty, ale w drugiej połowie doprowadzili to stanu 3:2. Jednak sosnowiczanie dowieźli korzystny wynik do końca, dotrzymując danego przed spotkaniem słowa.
[ad=rectangle]
Dla piłkarzy Zagłębia z pewnością starcie ze Zniczem nie należało do łatwych, a rozpoczęli je w zupełnie innym zestawieniu niż swój poprzedni pojedynek. Podstawowa jedenastka różniła się w 64 proc., w wyjściowym składzie swoje miejsce zachowało jedynie czterech graczy - bramkarz Wojciech Fabisiak, obrońcy Sławomir Jarczyk i Krzysztof Markowski, a także pomocnik Łukasz Matusiak.
Na ławce zasiedli obrońcy Michal Farkas, Radosław Kursa, pomocnicy Dawid Ryndak, Mateusz Wrzesień, Sebastian Dudek (pauzował za cztery żółte kartki), Przemysław Mizgała oraz napastnik Jakub Arak. Tym samym w wyjściowej jedenastce zabrakło jednego z dwóch najlepszych asystujących zespołu - Dudka oraz dwóch najlepszych strzelców drużyny - Mizgały (4 bramki) oraz Araka (7 goli, wicekról strzelców II ligi).
Natomiast w składzie, który rozpoczął pojedynek z pruszkowianami, znaleźli się obrońcy Marcin Sierczyński, Daniel Kutarba, pomocnicy Hubert Tylec, Tomasz Szatan, Miłosz Kozak, napastnicy Łukasz Tumicz oraz Piotr Giel. Grające w takim zestawieniu Zagłębie już po 31 minutach prowadziło 3:0 po trafieniach kolejno Tylca (9. minuta), Szatana (26. minuta) oraz Giela (31. minuta).
Przed czwartkowym spotkaniem informowaliśmy o problemach kadrowych sosnowiczan, wielu piłkarzy borykało się bowiem z drobnymi urazami. Jednak, jak przekonywał szkoleniowiec Zagłębia, rewolucja w jedenastce nie była spowodowana tylko stanem zdrowia poszczególnych graczy.
- Przed meczem kilka osób będących bliżej klubu powiedziało: "Ale Ty jesteś szarlatanem, siedem zmian w składzie z poprzedniego meczu". To ci, którzy nie widzą zajęć, determinacji chłopaków, którzy chcą walczyć o miejsce w składzie. Po spotkaniu w Kluczborku można powiedzieć, że ten pojedynek był troszeczkę nudny, delikatnie rzecz ujmując. Trzeba było coś zrobić i obserwując chłopaków na zajęciach czy to wyrównawczych dzień po meczu, czy kolejnych, można było jednoznacznie stwierdzić - ci chłopcy chcą grać. Stąd te siedem zmian, stąd decyzja o daniu szansy rezerwowym. Naszą siłą jest cała kadra i ci chłopcy pokazali w pierwszej połowie ogromną determinację - bo taki był cel - serce i wolę walki. Z góry można było założyć, że nie są w stanie całego meczu tak wytrzymać, dlatego od 60 minuty zaczęliśmy dokonywać zmian - wyjaśnił Mirosław Smyła.
Przed Zagłębiakami kolejne spotkanie na własnym stadionie, w ramach 16. kolejki w dniu 8 listopada podejmą Kotwicę Kołobrzeg. Sosnowiczanie również w tym meczu chcą zdobyć trzy punkty. Czy Smyła zaskoczy kolejny raz i ponownie zmieni wyjściowy skład?