Padła twierdza Stalowa Wola

Stal Stalowa Wola przegrała po raz pierwszy w tym sezonie przed własna publicznością. Lepsza w derbowym pojedynku od zielono-czarnych okazała się Stal Mielec.

Ekipa z hutniczego miasta miała w ostatnim czasie dobrą serię i nie przegrywała. Na obiekcie przy ulicy Hutniczej nikt do soboty nie zwyciężył w tym sezonie. - Kiedyś ten mecz musiał nadejść. Szkoda, że akurat teraz w derbowym pojedynku ze Stalą Mielec. To był ważny pojedynek zarówno dla nas jak i dla kibiców. Zespołem może nie byliśmy słabszym, ale rywale wykorzystywali nasze głupie straty. Przyjechali się tu zdecydowanie bronić i to robił przez 90 minut. Na nas to wystarczyło - powiedział pomocnik Stalówki Damian Łanucha.

Stalowcy znów zagrali słabszy pojedynek. Przede wszystkim zielono-czarni nie stwarzali sobie okazji bramkowych, nie było też zagrożenia po stałych fragmentach gry. - Utrzymywaliśmy się jednak przy piłce, Mielec pozwalał nam grać. Ciężko jest coś wskórać przy takim boisku jakie jest u nas i przy tak dobrze grającym przeciwniku w defensywie. To nas nawet nie dziwi. Zdawaliśmy sobie sprawę, że tych okazji nie będzie zbyt wiele, gdyż rywale przyjechali się bronić i liczyli, że coś im tak może wpaść. Ta sztuka im się udała i wygrali - dodał.
[ad=rectangle]
Rywale z Mielca nastawili się głównie na kontry. Wiele z nich było bardzo groźnych, a po dwóch z nich padły bramki. Gospodarze popełniali sporo bardzo głupich strat w środku pola. - Pierwszego gola jak i drugiego straciliśmy po jakieś głupiej stracie w środku pola. Poszła kontra i trafili do siatki. Ta pierwsza bramka podcięła nam trochę skrzydła. Szkoda, że piłka nie wpadła do siatki Stali Mielec po strzale Łukasza Sekulskiego. Mogło być w końcówce ciekawie. Trochę dziwne, że przeciwnik gra defensywnie cały mecz, a stwarza sobie więcej okazji od nas - kontynuuje.

Drużyna ze Stalowej Woli tak na dobrą sprawę ożywiła się dopiero w samej końcówce po stracie gola. Znów bardzo dominowała nad rywalem, lecz tym razem nie udało się skutecznie zadać ciosu przeciwnikowi. - Zrobiło się trochę więcej miejsca, Stal Mielec zaczął opadać z sił. Przegrywaliśmy i musieliśmy dążyć do zwycięstwa. Niestety nie udało się. Co tu mówić. Może zabrakło szczęścia a chwilami umiejętności. Ciężko się gra przy tak dobrze grającym zespołem w defensywie - stwierdził pomocnik Stali Stalowa Wola.

Już we wtorek przed zielono-czarnymi bardzo trudny bój z zespołem z ekstraklasy w ramach Pucharu Polski. - Teraz przed nami spotkanie ze Śląskiem Wrocław. Dla nas najważniejsza jest jednak liga. Liczyliśmy na punkty ze Stalą Mielec. Puchar to przygoda i jak się da to będziemy ją kontynuować jak najdłużej. Jeśli się nie uda, to nic. Świat się nie zawali. Wyjdziemy na boisko i na pewno będziemy walczyć. W lidze punkty są nam potrzebne. Zawsze walczymy o trzy punkty. Szkoda, że przerwaliśmy taką fajną serię - zakończył Damian Łanucha.

Źródło artykułu: